13 marca 2017, 12:33
"Saturday Night Live" (Fot. NBC)
Poznajcie świat, w którym tandeta miesza się z blichtrem, a słowo "współudział" wypowiadane jest uwodzicielskim głosem. Scarlett Johansson przemieniła się w "Saturday Night Live" w Ivankę Trump.
Poznajcie świat, w którym tandeta miesza się z blichtrem, a słowo "współudział" wypowiadane jest uwodzicielskim głosem. Scarlett Johansson przemieniła się w "Saturday Night Live" w Ivankę Trump.
Scarlett Johansson, która prowadziła w sobotę "Saturday Night Live" już po raz piąty, wystąpiła w fałszywej reklamie perfum o nazwie "Complicit". Nazwa oznacza współudział w przestępstwie i nie brzmi sexy – brzmi raczej jak coś, co moglibyśmy usłyszeć 20 razy, oglądając odcinek "Żony idealnej". Ale dla aktorki to nie był problem.
Zobaczyliśmy więc amerykańską pierwszą córkę jako tandetną blondynę w złocistej sukni, która jest przekonana, że wszyscy na nią patrzą jak na boginię. Kobietę, która "wie, czego chce i wie, co robi". Wyśmiano jej rzekomy feminizm i na koniec obwieszczono, że to "zapach dla kobiety, która mogłaby to wszystko powstrzymać, ale nie zamierza". A Scarlett zagrała to wszystko bezbłędnie, raz jeszcze pokazując, że świetnie czuje się w klimatach "SNL".