20 najlepszych seriali, jakie znajdziecie w ShowMax
Mateusz Piesowicz
12 marca 2017, 20:00
Zdążyliście się już zapoznać z serialową ofertą serwisu ShowMax? Jeśli nie, to przygotowaliśmy dla Was ściągawkę i wybraliśmy 20 najlepszych dostępnych tam produkcji.
Zdążyliście się już zapoznać z serialową ofertą serwisu ShowMax? Jeśli nie, to przygotowaliśmy dla Was ściągawkę i wybraliśmy 20 najlepszych dostępnych tam produkcji.
Podawaliśmy już 10 powodów, dla których warto mieć konto w serwisie ShowMax, a wśród nich wymieniliśmy kilka wartych uwagi tytułów. Pora przyjrzeć się im nieco dokładniej, zwłaszcza że pośród seriali doskonale znanych, pojawia się tam kilka produkcji nieco mniej oczywistych.
"Fargo"
Nie możemy jednak zacząć inaczej niż od "Fargo", bo to absolutna perła w tutejszych zbiorach. Serial Noah Hawleya to nie tylko historia inspirowana kultowym filmem braci Coen, ale także jedna z najlepszych telewizyjnych produkcji ostatnich lat. Czarna komedia, kryminał, thriller i jeszcze sporo innych opowieści w jednej, a właściwie w dwóch odsłonach, bo w serwisie znajdziecie obydwa sezony tej serialowej antologii. A także trzeci, który ShowMax będzie miał jako pierwszy w Polsce. Czy ktoś potrzebuje jeszcze jakiejś zachęty?
"Jerycho"
Postapokaliptyczne historie rozmnożyły się ostatnio jak grzyby (takie zwykłe, nie atomowe) po deszczu, ale na długo zanim pustynne krajobrazy stały się modne, CBS zafundował nam serial o nazwie "Jerycho". Z dzisiejszej perspektywy historia o życiu w małym miasteczku w Kansas, po tym jak Stany Zjednoczone zostały zdewastowane serią ataków nuklearnych, nie jest niczym szczególnie odkrywczym. Zapewniam Was jednak, że opowieść to zdecydowanie warta uwagi, ładnie żonglująca typowymi dla gatunku motywami i płynnie przechodząca od skromnych, prywatnych historii do wątków o znacznie większym znaczeniu. Kto by dziś pomyślał, że amerykańskie telewizje ogólnodostępne są zdolne do robienia takich seriali?
"Żona idealna"
Jeśli prawniczy procedural, to wybór może być tylko jeden. Historii Alicii Florrick, która z uległej żony przeistacza się w odnoszącą sukcesy prawniczkę, daleko do typowej, banalnej opowieści z jedną sprawą sądową na odcinek. Choć te oczywiście również tu znajdziecie, w ogromnej większości pierwszorzędne. Przede wszystkim jednak "Żona idealna" to jeden z najlepszych dramatów ostatnich lat i serial, którego nie wolno przegapić, o ile tylko cenicie sobie świetne scenariusze, fascynujące postaci i znakomite aktorstwo. Próżno dziś szukać czegoś na podobnym poziomie w ofercie amerykańskich telewizji ogólnodostępnych.
"SS-GB"
Serial, którego nie znajdziecie nigdzie indziej w Polsce, bo ShowMax pokazuje go tuż po brytyjskiej premierze (nowy odcinek pojawia się w każdy piątek). Ale to nie jedyny powód, by się nim zainteresować, zwłaszcza jeśli jesteście fanami produkcji rodem z Wysp. Ta jest adaptacją popularnej powieści Lena Deightona i opowiada alternatywną wersję historii, w której naziści wygrali bitwę o Anglię, rozpoczynając tym samym okupację Wielkiej Brytanii. W takich okolicznościach poznajemy detektywa Douglasa Archera, który prócz lawirowania między okupantami i ruchem oporu, musi jeszcze rozwiązać kryminalną zagadkę. Dodajmy stylowe wykonanie i mamy smakowity serialowy kąsek.
"Luther"
Potrzebujecie mrocznego kryminału? Lepiej nie mogliście trafić. Detektyw John Luther zaprasza do nieprzyjaznego jak nigdzie indziej Londynu, by rozprawić się z najbardziej odrażającymi mordercami, jakich nosiła brytyjska ziemia. Tylko przygotujcie się na naprawdę mocne wrażenia, bo "Luther" to nie pierwszy lepszy kryminał, a produkcja, której przedawkowanie grozi popadnięciem w głęboką depresję. Taką, z której mógłby człowieka wyciągnąć tylko Idris Elba. No, może do spółki z Ruth Wilson.
"Billions"
Serial dostępny tylko w ShowMaksie, na dodatek na bieżąco aktualizowany o nowe odcinki 2. sezonu. Historia starcia ambitnego prokuratora, Chucka Rhoadesa (Paul Giamatti), z rekinem finansjery, Bobbym Axelrodem (Damian Lewis), pełna jest ciosów poniżej pasa i zagrywek, którym daleko do miana fair play. Potrafi trzymać w napięciu niczym thriller, a przede wszystkim oferuje aktorskie pojedynki na najwyższym poziomie. Od Giamattiego i Lewisa byłoby trudno oderwać wzrok, gdyby nie kierował się on w stronę Maggie Siff i Malin Akerman – obsada godna hitu!
"Dexter"
Jeden z tych seriali, które przychodzą do głowy jako pierwsze, gdy pomyśli się o telewizyjnych klasykach ostatnich lat. Trudno się temu dziwić, bo "Dexter" to nadal wzór do naśladowania dla wszelkiego rodzaju twórców, którzy wymarzą sobie stworzenie własnego antybohatera. W większości przypadków wzór niedościgniony, wszak najsympatyczniejszy seryjny mordercy świata to nie jest postać, którą można sobie ot tak skopiować. Zwłaszcza że, choć lata mijają, Dexter Morgan wcale się nie starzeje, a oglądanie go "przy pracy" nadal sprawia dokładnie taką samą, specyficzną przyjemność co kiedyś.
"The Kettering Incident"
Mniej znany tytuł, a niesłusznie, bo ta australijska produkcja jest warta uwagi z przynajmniej kilku powodów. Po pierwsze, to klimatyczna historia kryminalna z tajemniczym zniknięciem w centrum uwagi, której twórcy wyraźnie stawiają sobie za punkt honoru stworzenie atmosfery godnej "Miasteczka Twin Peaks". Po drugie, akcja rozgrywa się w jednocześnie zachwycającej i przerażającej Tasmanii, której spowite gęstą mgłą lasy idealnie pasują do tutejszej, niesamowitej otoczki. Po trzecie wreszcie, główną rolę, powracającej po latach do rodzinnego domu Anny Macy, gra tu znana z "Nocnego recepcjonisty" Elizabeth Debicki. Jeśli szukacie niecodziennego kryminału, to coś właśnie dla Was.
"Dr House"
Kontynuujemy przegląd serialowych klasyków, tym razem zatrzymując się przy tytule, który zapewnił Hugh Lauriemu dozgonne uwielbienie milionów fanów na całym świecie. Nie powinno to nikogo dziwić, wszak dr Gregory House spełnia absolutnie wszystkie warunki, by być postacią kultową. Poczynając od cynicznej postawy, przez całą masę ludzkich ułomności, a kończąc na prostym fakcie, że jest geniuszem. Taki bohater prawdopodobnie świetnie poradziłby sobie w dowolnym serialu, ale i tutaj nie ma na co narzekać – wśród medycznej konkurencji "House" nie ma zbyt wielu godnych rywali.
"The Affair"
Nie znajdziecie w ostatnich latach bardziej wciągającej historii zakazanego romansu, niż ta przedstawiona w serialu stacji Showtime. On, Noah Solloway (Dominic West), to mężczyzna w średnim wieku, przykładny ojciec i mąż. Ona, Alison Lockhart (Ruth Wilson), jest młodszą od niego mężatką po przejściach. Historia, w jaką się wplątują, to i płomienny związek, i znacznie więcej, bo w układance trzeba uwzględnić również ich drugie połówki (w tych rolach Maura Tierney i Joshua Jackson). Trzy sezony emocji, zdrad, pretensji i sekretów, opowiedziane z różnych perspektyw, dzięki niezwykłemu sposobowi narracji. Wszystkie dostępne w ShowMaksie.
"Rodzina Borgiów"
Ach, intrygi i knowania w kostiumowym wydaniu! Nie wiem jak Wam, ale mnie się to chyba nigdy nie znudzi – a wiadomo, że historia Europy jest pełna postaci, które aż się proszą, by serialowi twórcy wzięli je pod lupę. Papież Aleksander VI, w cywilu znany jako Rodrigo Borgia, oraz jego urocza rodzinka to zdecydowanie figury, przy których warto się na chwilę zatrzymać. Serial autorstwa Neila Jordana ("Wywiad z wampirem") to klasyczny przykład efektownej produkcji historycznej, która kusi wyglądem, ale przy okazji oferuje też nie najgorszy scenariusz. No i Jeremy'ego Ironsa, któremu bardzo do twarzy w papieskich szatach.
"London Spy"
Kameralna i subtelna opowieść o miłości dwóch młodych mężczyzn, z których jeden ma wrażliwość wypisaną na twarzy (nie było o to trudno, bo to twarz Bena Whishawa), a drugi wyraźnie skrywa jakąś tajemnicę. Romansidło? Nie do końca, bo miłosna historia okazuje się tu… szpiegowskim thrillerem z brytyjskimi służbami specjalnymi w roli głównej. Zapomnijcie o Jamesie Bondzie i wszystkich tego typu agentach – "London Spy" nie ma z nimi nic wspólnego, co nie przeszkadza mu w byciu wciągającą historią z paroma porządnymi zwrotami akcji po drodze. No i absolutnie niespotykaną w tym gatunku, niemal poetycką realizacją.
"House of Lies"
Witajcie w świecie wielkiego biznesu i jeszcze większych kłamstw. Waszym przewodnikiem będzie Marty Kaan (Don Cheadle), lider firmy konsultingowej i człowiek, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Moralność? Nie żartujcie, liczy się odpowiedni skutek, mniejsza z drogą do niego. Wierzcie mi, nie chcielibyście spotkać się z tutejszymi bohaterami w rzeczywistości. Co innego zamienić się z nimi miejscami. A zdecydowanie najlepszą opcją ze wszystkich będzie po prostu obejrzenie, jak kłamstwo popłaca.
"Deadwood"
Marzycie o porządnym westernie na małym ekranie? Taki serial powstał już ponad dziesięć lat temu i do dziś nie dorobił się godnej konkurencji. "Deadwood" bierze klasyczne westernowe motywy i owiane legendą postaci, po czym bezlitośnie obdziera je z utartych schematów. Zamiast gatunkowych klisz – postawienie na realizm, zamiast jednowymiarowych bohaterów – skomplikowane i niejednoznaczne postaci. Do tego dochodzi niezwykła dbałość o szczegóły, świetne kreacje aktorskie (Ian McShane!) i klimat dosłownie przenoszący nas w drugą połowę XIX wieku.
"Siostra Jackie"
Jackie Peyton, pielęgniarka w nowojorskim All Saints' Hospital zdecydowanie nie zalicza się do grona świętych. Przynajmniej z jednej strony, tej uzależnionej od prochów i zdradzającej męża. Jest jednak jeszcze druga strona medalu, po zapoznaniu się z którą obraz bohaterki granej przez Edie Falco ulega diametralnej zmianie, a ona sama jawi się jako kobieta spełniona zawodowo i prywatnie. Czy któraś z nich jest prawdziwa, czy może raczej, jak to zwykle bywa, odpowiedź tkwi gdzieś pośrodku? Najlepiej przekonać się samemu.
"Z pamiętnika położnej"
Historyczny dramat BBC, który przenosi nas w realia Londynu z lat 50. ubiegłego wieku, byśmy przyjrzeli się pracy i życiu położnych oraz sióstr zakonnych pracujących w klasztorze w ubogiej dzielnicy miasta. Brzmi niezbyt interesująco? Pewnie tak, ale pozory mają to do siebie, że mylą – w przypadku tego serialu mylą dość mocno. Bo "Z pamiętnika położnej" to produkcja, obok której nie powinno się przechodzić obojętnie, zwłaszcza jeśli cenicie sobie historie jednocześnie inteligentne i poruszające, a do tego oferujące sporą porcję dramatów. Ale nie jakichś wielkich, a takich zwykłych, ludzkich. Brytyjski serial potrafi o nich opowiadać naprawdę przekonująco.
"Californication"
Historia upadłego pisarza, który przenosi się z Nowego Jorku do słonecznej Kalifornii, miała swoje wady i zalety, ale ostatecznie zapisała nam się w pamięci całkiem pozytywnie. Pewnie, że picie, używki i masa przygodnego seksu po jakimś czasie może się nieco znudzić (no, tak mi się przynajmniej wydaje), ale oglądanie Davida Duchovnego w ciągłym zmaganiu z poszukiwaniem sensu pomiędzy jedną imprezą a drugą miało swój niewątpliwy urok. Podobnie jak pogrążający się z sezonu na sezon Hank Moody. No jak takiego nie lubić?
"Downton Abbey"
Zdecydowanie największy brytyjski fenomen ostatnich lat i serial, do którego sukcesu próbuje nawiązać każdy kostiumowy dramat. Nic w tym dziwnego, bo produkcja stacji ITV podbiła praktycznie cały świat, zamieniając tytułową posiadłość w miejsce doskonale znane każdemu miłośnikowi telewizji. Sekrety, intrygi, romanse i konflikty wśród brytyjskiej arystokracji i niższych sfer, rozgrywane na tle stopniowo odchodzącej do lamusa epoki to pozornie tematy wałkowane na dziesiątki sposobów, a jednak ze świecą szukać tytułu, który dorównałby popularnością i jakością "Downton Abbey". Jeden z tych seriali, które się nie starzeją.
"War & Peace"
Zeszłoroczna adaptacja "Wojny i pokoju" Lwa Tołstoja według BBC nie jest może produkcją ze wszech miar wybitną, ale i trudno uznać ją za niewypał. Twórcy stanęli przed karkołomnym zadaniem zmieszczenia ogromnej powieści w sześcioodcinkowym serialu i wybrnęli z niego całkiem przyzwoicie, a efekt końcowy powinien szczególnie zadowolić tych z Was, którzy lubują się w pełnych rozmachu klimatach historycznych. Innych wszak nie można się spodziewać w ekranizacji rosyjskiej epopei narodowej, nawet jeśli jest ograniczona telewizyjnym formatem. A jako wisienkę na torcie dostaniecie jeszcze Jamesa Nortona, Lily James i Paula Dano.
"Ripper Street"
Stylowy wiktoriański procedural, który w gruncie rzeczy nie oferuje niczego odkrywczego, ale podobnie jak wszystkie brytyjskie produkcje i tak bije na głowę konkurencję z innych zakątków świata. Tutaj mamy i świetnie obsadzonych (m.in. Matthew Macfadyen i Jerome Flynn), charakterystycznych bohaterów, i wciągające sprawy tygodnia, i całą paletę barwnych postaci zaludniających londyńską dzielnicę Whitechapel. No i samo miasto z końca XIX wieku, które mroczny klimat ma zapisany w swoim DNA. Takie kryminały nigdy się nudzą.
Zapraszamy do testowania serwisu ShowMax. Pierwsze 14 dni za darmo >>>