Kłamstewka małe i duże. Recenzja premiery 3. sezonu "Catastrophe" – brytyjskiej komedii (anty)romantycznej
Marta Wawrzyn
5 marca 2017, 18:00
"Catastrophe" (Fot. Channel 4)
Irlandzko-amerykańskie duo w premierze 3. sezonu "Catastrophe" mierzy się z konsekwencjami tego, co się wydarzyło w finale poprzedniego. I to wciąż działa – Rob i Sharon są świetni jak zawsze. Spoilery!
Irlandzko-amerykańskie duo w premierze 3. sezonu "Catastrophe" mierzy się z konsekwencjami tego, co się wydarzyło w finale poprzedniego. I to wciąż działa – Rob i Sharon są świetni jak zawsze. Spoilery!
"Catastrophe" powróciło z 3. sezonem, tym razem bez żadnego przeskoku czasowego, zaczynając nowy rozdział dokładnie tam, gdzie ostatnio skończyliśmy. On zrobił coś głupiego, ona zrobiła coś głupiego i być może byliby w stanie dalej funkcjonować jako para, nie mówiąc sobie całej prawdy, gdyby nie pewien rachunek z apteki. Sharon co prawda próbuje się wyłgać, a następnie cichaczem sprawdzić, czy rzeczywiście ma powody, by przyznawać się do zdrady, ale po pierwsze zżerają ją wyrzuty sumienia, a po drugie, takie sytuacje w serialach zawsze prędzej czy później wychodzą na jaw.
W tym przypadku postawiono na "prędzej" i dobrze zrobiono, bo obserwując niekończącą się serię rozmów tej dwójki i gagów wynikłych z całej sytuacji, mogliśmy przekonać się o jednym: jakimś cudem ten związek wciąż działa i ma się świetnie. OK, w tej chwili przyszedł kryzys, ale tego, jak ta dwójka potrafi się ze sobą komunikować – słowami i bez słów – może im pozazdrościć niejedno małżeństwo, które nie rozpoczęło się od przygodnego seksu i niechcianej ciąży. Sharon Horgan i Rob Delaney mają niesamowitą chemię i umiejętność przekazywania tony emocji przy pomocy drobnych gestów, żartów, spojrzeń. Komedii antyromantycznych jest już teraz zatrzęsienie, ale chyba żadna inna nie daje aż tylu powodów, by jej bohaterom zazdrościć rzeczy na pozór zupełnie zwyczajnych. Sharon i Rob mogą powtarzać, ile chcą, że są ze sobą, bo przecież teraz nie mają już wyboru. My wiemy, że "Catastrophe" to w duchu najbardziej romantyczna historia na świecie.
A przy tym stąpająca mocno po ziemi, bo kiedy Rob mówi, że wybaczenie zajmie mu "może jeden sezon", wiemy już, czego się spodziewać. Przed nami sezon, w którym ta dwójka będzie musiała pokonać kolejną przeszkodę, co nie będzie banalnie proste i szybkie, ale wiemy, że w końcu nastąpi. W końcu oboje są po czterdziestce, założyli rodzinę i rzeczywiście się kochają – nie ma drogi odwrotu.
Co ciekawe, brytyjska komedia nawet w momencie kiedy wzięła się za bary z bardzo przecież poważnym tematem, jakim jest zdrada, nie stała się mniej zabawna. Perypetie Roba i Sharon nie tylko wciąż są pełne celnych obserwacji na temat współczesnych związków, ale też potrafią wywoływać salwy śmiechu. Nawet kiedy dzieją się rzeczy zgoła ponure, "Catastrophe" dba o to, aby ilość żartów pozostała bez zmian. Trudno zachować powagę, kiedy Sharon oznajmia, że dotykała swoich dzieci "ze świeżym penisem na rękach", a jednak sytuacja śmieszna nie jest – w końcu ona stara się odkryć, czy zdradziła swojego męża, czy nie.
Rewelacyjny był też erotyczny koszmar Sharon, oczyszczająca rozmowa w szpitalu odbywana bez skrępowania przy lekarce, która próbowała dociec, co się przytrafiło ich dziecku, albo ten moment kiedy nasza urocza Irlandka oznajmiła rozbrajającym tonem, że "to trudne czasy – "wiesz, Brexit, wasz nowy prezydent". Krótko mówiąc, w premierze 3. sezonu "Catastrophe" humor słowny i sytuacyjny wciąż są na najwyższym poziomie i doskonale ze sobą współgrają, a wszystkiemu towarzyszy wrażenie, że nie ma bardziej prawdziwej pary niż Sharon i Rob. Niezależnie od tego, jak absurdalnie mogą wyglądać ich perypetie i życiowe wybory.
Pod komediową otoczką skrywa się całkiem poważna i zdecydowanie niegłupia opowieść o miłości po czterdziestce, zakładaniu rodziny, macierzyństwie i teraz także zdradzie, moralności, szczerości. Nieważne, że Sharon "tylko" pocałowała po pijaku młodszego chłopaka w barze i prawdopodobnie "zaledwie" dotknęła jego penisa – to była zdrada. Ona to wie, Rob to wie i my to wiemy – dlatego informacja, że to będzie sezon poświęcony wybaczaniu, jest najbardziej naturalna na świecie. A na horyzoncie czają się jeszcze nowe problemy, w tym powracający alkoholizm Roba i jego problemy związane z brakiem pracy. Sympatyczny, "prosty w obsłudze" Amerykanin staje się coraz bardziej skomplikowaną postacią, która za chwilę może nam skręcić w mroczniejszym kierunku. I wtedy na pewno już realizm weźmie górę nad romantyzmem.
Serial nie zapomniał także o pognębieniu swoich bohaterów drugiego planu. Kate (Eileen Walsh) wpadła tylko na chwilę, ale zdążyła całkiem poważnie skonstatować, że lepiej dla Sharon, żeby nie "skończyła tak jak ona". Chris (Mark Bonnar) i Fran (Ashley Jensen) błądzą, każde po swojemu. Ona miała świetny moment komediowy, kiedy oznajmiła, że musi kończyć, bo przyszedł jej życiowy trener – po czym włączyła bzdurny program w telewizji.
3. sezon "Catastophe" w tym momencie wygląda na bardziej gorzki, niż słodki, a to wrażenie pogłębi za chwilę żałoba po Carrie Fisher. Zmarła gwiazda powróci jako Mia i cokolwiek nie będzie się działo z jej postacią, będziemy widzieli w niej wszystko, tylko nie okropną matkę Roba.
Wszystko to razem składa się na bałagan, który bez większej przesady można określić jako jedną z najlepszych serialowych komedii ostatnich lat. Irlandzko-amerykański duet, który zaszalał w pewien pijacki weekend w Londynie, to nie żart. To współczesne związki w krzywym zwierciadle – choć więcej w tym realizmu niż romantyzmu, a humor bywa wisielczy, wielu z nas nie miałoby nic przeciwko takiej katastrofie we własnym życiu. I to jeden z powodów, dla których to tak po prostu działa.