W poszukiwaniu zdrowego rozsądku. Próbujemy rozgryźć "The OA"
Mateusz Piesowicz
7 stycznia 2017, 19:03
"The OA" (Fot. Netflix)
Netfliksowe "The OA" było tajemnicze przed premierą i jest takim nadal. Próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim tak właściwie chodzi, przejrzeliśmy kilka fanowskich teorii. Uwaga na ogromne spoilery!
Netfliksowe "The OA" było tajemnicze przed premierą i jest takim nadal. Próbując zrozumieć, o co w tym wszystkim tak właściwie chodzi, przejrzeliśmy kilka fanowskich teorii. Uwaga na ogromne spoilery!
Jak nie byłem w pełni przekonany co do jakości "The OA" chwilę po premierze, tak nadal nie jestem, ale nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że serial to z rodzaju takich, które bardzo skutecznie potrafią wywołać wokół siebie zamieszanie. Temat został oczywiście szybko podchwycony przez internautów i nie trzeba było wiele czasu, by nikomu nieznana produkcja przemieniła się w bogate źródło fanowskich teorii. Niektóre brzmią co najmniej dziwnie (czyli bardzo pasują do "The OA"), ale część wygląda całkiem rozsądnie. Pytanie brzmi, czy którekolwiek są prawdziwe?
1. Co oznacza tytułowe "OA"?
Zacznijmy od czegoś w teorii prostego. Bo przecież doskonale wiemy, że "OA" to "Oryginalny anioł", czyż nie? Ale może jest w tym coś więcej? Prairie wyjaśniała to przecież najpierw jako pochodną słowa "away", a niektórzy twierdzą, że skrót może pochodzić od wyrażenia "Dead on arrival" (DOA) oznaczającego pacjenta zmarłego przed przybyciem służb ratowniczych. Czyżby więc cały serial opowiadany był z perspektywy "pozagrobowej"? Niektórzy sugerują również aluzje biblijne, powołując się na Apokalipsę św. Jana i cytat: "Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec". Nie odważę się powiedzieć, że to kompletna bzdura.
2. A co z "tańcami" i Khatun?
Zdecydowanie najbardziej ekscentrycznym pomysłem twórców był ten, by bohaterowie wykonywali pięć zsynchronizowanych ruchów, które miały cudowne właściwości. Skąd się to wzięło? Wbrew pozorom nie z wybujałej wyobraźni duetu Marling/Batmanglij, lecz z całkiem prawdziwej tradycji buddyjskiej, tzw. mudry. Tak przynajmniej sądzi jeden z widzów, bo twórcy się nie przyznali, ale myślę, że wygląda to całkiem prawdopodobnie. "The OA" jest tak wypchane religijną symboliką, że pasuje to tu w stu procentach.
A skoro już przy religii jesteśmy, to nie sposób zapomnieć o tajemniczej Khatun, którą Prairie spotykała podczas swych wycieczek po strefie astralnej (albo czymkolwiek to było). Jedni widzą w niej nefilim, czyli półanioła z tradycji chrześcijańskiej, inni twierdzą, że to reprezentacja różnych wersji Prairie, które zginęły do tej pory, a jeszcze inni dostrzegają tu inspirację Aba-Khatun, wodną boginią rodem z syberyjskiego szamanizmu. Uff, przejdźmy do konkretów, o ile w tym przypadku to w ogóle możliwe.
3. Prairie wszystko zmyśliła
Anioły, inne wymiary, tajemnicze ruchy, powroty do życia i cała masa niestworzonych historii – powiedzieć, że "The OA" wystawiało logiczne myślenie na próbę, to nic nie powiedzieć. W takim przypadku całkiem wygodnym rozwiązaniem byłoby stwierdzenie, że wszystko to tylko wymysł chorego umysłu głównej bohaterki. Wprawdzie jej stan nie jest do końca jasny, ale wiemy na pewno, że nie jest z nią najlepiej. Prairie była leczona przez większość swojego życia i nawet zakładając, że niektóre jego elementy zmyśliła (wypadek autobusowy?) i tak przeżyła dość, by odbiło się to na jej psychice. Może więc fantastyczna opowieść była tylko przykrywką, dzięki której dziewczyna radziła sobie z traumą, jaką było porwanie? Twórcy wszak sami podsunęli nam mocną sugestię, że "anielska" historia była bujdą, prezentując zestaw pasujących do niej książek.
4. Nic tu nie działo się naprawdę
Z tą teorią można jednak iść dalej i założyć, że absolutnie nic tutaj nie działo się naprawdę, a wszystko, co oglądamy, jest snem/halucynacją zamkniętej na oddziale psychiatrycznym Prairie. Oczywiście byłaby to łatwa ucieczka dla twórców, pozwalająca na uniknięcie odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, ale nie da się ukryć, że kilka rzeczy by do tej wersji pasowało. Na czele z zakończeniem sezonu, w którym mająca jakby przebłysk świadomości Prairie znajduje się w białym pomieszczeniu i wypowiada imię "Homer". Może to inny pacjent? Może Hap jest ich lekarzem? Może dziewczyna "przeżywa" ciągle tę samą historię, ale w nieco innych odsłonach? Może w końcu całe życie dziewczyny było snem, a ona właśnie wybudziła się ze śpiączki?
5. Historia jest prawdziwa, a FBI wrabia Prairie
To dopiero jazda bez trzymanki, uważajcie. Otóż książki w pokoju Prairie podłożył Elias (Riz Ahmed), który w tajemniczy sposób znalazł się tam zaraz po tym, jak odkrył je French (Brandon Perea). Po co? Po to, by zdyskredytować dziewczynę i sprawić, że ta zostanie uznana za wariatkę. Tymczasem FBI zna prawdę, wie, że historia o aniołach jest autentyczna, ale nie chce, by wydostała się ona na światło dzienne. Tak, właśnie napisałem o aniołach i FBI w jednym zdaniu i staram się zabrzmieć przy tym rozsądnie.
Idźmy dalej, skoro FBI wie o aniołach, to być może znają również Hapa i jego eksperymenty? Albo nawet więcej, zdołali zinfiltrować jego siedzibę i podstawić tam swoją wtyczkę, którą byłaby Rachel (Sharon Van Etten). Zauważcie, że ona jako jedyna nie poznała żadnego ruchu i nie ćwiczyła ich wykonywania z innymi. Można kombinować jeszcze inaczej – zarówno Rachel, jak i Hap pracują dla FBI, ba, cały ten eksperyment jest finansowany przez rząd. Obłęd, czyż nie? A spójrzcie na kadr poniżej, pochodzący z siedziby agencji. Na ścianie jest napis w alfabecie Braille'a, który ponoć brzmi… "Rachel". Czy ma to sens? Nie. Czy jest podejrzane? Tak.
6. Wszystko jest prawdziwe
Puśćmy wodze wyobraźni. Pal licho nielogiczności, dziury i zwykłe bzdury. Załóżmy, że cała ta opowieść jest od początku do końca prawdziwa. Są na to przecież dowody, na czele z odzyskaniem wzroku przez Prairie czy jej przeczuciem o szkolnej strzelaninie. Co z tego jednak wynika? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, napotkałem kilka różnych interpretacji, ale najbardziej przekonuje mnie chyba ta, że realny świat (a więc ten, w którym Prairie opowiada piątce słuchaczy swoją historię) jest lustrzanym odbiciem innego wymiaru, w którym znajdują się Hap i reszta. Namacalnym dowodem na to miałaby być scena, w której French przeglądając się w lustrze, widzi odbicie Homera.
Czyli wszystko, co oglądaliśmy od powrotu Prairie do domu, było alternatywną wersją rzeczywistości. Obydwie są prawdziwe, ale dzieli je granica, którą przekroczyć można, tylko wykonując w całości pięciostopniowy ruch. Prairie dokonała tego w ostatnim odcinku, po czym zginęła (gdy zamknęły się za nią drzwi karetki, było słychać charakterystyczny dźwięk). Gdy zobaczyliśmy ją znów, obudziła się, mówiąc "Homer". Udało się?
Odpowiedź poznamy być może w kolejnym sezonie, choć ten jeszcze nie został potwierdzony. Sądząc jednak po sukcesie serialu wśród widzów i ochocie twórców, którzy twierdzą, że mają na niego plany, jest to tylko kwestia czasu. Czy któraś z powyższych teorii się w nim potwierdzi, nie mam bladego pojęcia, ale myślę, że nie najgorszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie przynajmniej kilku kwestii otwartych. W tym momencie każdy może w gruncie rzeczy myśleć o "The OA" co innego i rozumieć serial na swój sposób – dla mnie to całkiem niezła perspektywa.