Co z tym Bernardem? Rozgryzamy ostatnie wydarzenia w "Westworld"
Mateusz Piesowicz
16 listopada 2016, 19:42
"Westworld" (Fot. HBO)
Siódmy odcinek "Westworld" sprawił, że z wrażenia pospadaliśmy z foteli, ale gdy już opadły emocje, na nowo rozgorzały dyskusje. Jedna z teorii podoba nam się szczególnie. Uwaga na spoilery!
Siódmy odcinek "Westworld" sprawił, że z wrażenia pospadaliśmy z foteli, ale gdy już opadły emocje, na nowo rozgorzały dyskusje. Jedna z teorii podoba nam się szczególnie. Uwaga na spoilery!
Ujawnienie prawdy o Bernardzie (Jeffrey Wright), choć przez wielu przewidywane, zostało przedstawione w taki sposób, że trudno było ukryć zachwyt. Scena, w której dowiedzieliśmy, że jeden z głównych bohaterów jest hostem, robiła wrażenie zarówno swoją perfekcyjną konstrukcją, jak i towarzyszącą temu ogromną dawką emocji. Przetrawienie wszystkich faktów zajęło chwilę, ale gdy już widzom udało się dojść do siebie, sieć zalała fala zaktualizowanych teorii, skupiających się oczywiście na Bernardzie. Bo, jak zapewne niektórzy z Was przypuszczają, tajemnice tego bohatera nie kończą się na mechanicznym wnętrzu. To, co przeczytacie poniżej, to oczywiście tylko spekulacje, ale niektóre z nich brzmią na tyle prawdopodobnie, że mogą być potencjalnymi spoilerami. Czujcie się więc ostrzeżeni.
Najnowsza, bardzo popularna teoria łączy wydarzenia z odcinka "Trompe L'Oeil" z jedną z najbardziej zagadkowych postaci w "Westworld". Chodzi o niejakiego Arnolda, współtwórcę parku, którego imię przewijało się wielokrotnie w dotychczasowych odcinkach, ale o którym nadal nie wiemy praktycznie niczego. A co, jeśli przez cały ten czas mieliśmy go tuż przed nosem? Odkrycie, że Bernard jest hostem, poruszyło całą lawinę spekulacji na temat tego, że poczciwy dr Lowe to właśnie tajemniczy Arnold. Jak to możliwe i skąd takie przypuszczenia? Już tłumaczę.
Wiemy na pewno, że Arnold był wraz z Robertem Fordem (Anthony Hopkins) założycielem parku "Westworld", ale zmarł w tajemniczych okolicznościach zaraz na początku jego funkcjonowania, ponad 30 lat temu. Teoria zakłada, że po jego śmierci Ford stworzył mechaniczną replikę partnera i uczynił z niego swojego bliskiego współpracownika, a przy okazji szpiega donoszącego mu o wszystkim, co dzieje się za kulisami. Dzięki temu mógł pociągać za sznurki w każdej sytuacji i zawsze być o krok przed rywalami. Pamiętacie, jak wymanewrował Theresę (Sidse Babett Knudsen)? Wszystko dzięki Bernardowi, który składał mu dokładne relacje ze swoich intymnych spotkań z kobietą.
Ale czy na pewno host jest wcieleniem Arnolda? Tutaj w grę wchodzą nie do końca jasne motywacje Forda i zagadkowa śmierć jego partnera. Wiemy, że dyrektor, choć nie okazuje tego na zewnątrz, to sentymentalny typ – stworzył przecież własną, mechaniczną rodzinę z małą, zautomatyzowaną wersją samego siebie włącznie. Czy nie mógł uczynić tego samego ze swoim bliskim przyjacielem? Zwłaszcza, gdyby czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny za jego śmierć? Wiadomo wszak, że obydwaj panowie mieli nieco inne poglądy na park i jego mieszkańców. Ford chciał stworzyć sztuczny świat na wzór rzeczywistego i mieć nad nim pełną kontrolę, Arnold natomiast dostrzegał w hostach potencjał na coś więcej, może nawet samoświadomą, sztuczną inteligencję. Być może doprowadziło to do konfliktu między nimi i skończyło się tragicznie, za co dyrektor miał potem do siebie pretensje?
Jest to całkiem prawdopodobne, tym bardziej, gdy pod uwagę weźmiemy jeszcze inne rzeczy. Mianowicie rozmowy Bernarda z Dolores (Evan Rachel Wood), które, gdy się im bliżej przyjrzeć, wyglądają bardzo podejrzanie. Może – uważajcie teraz – to, co uważaliśmy za rozmowę Bernarda z Dolores, było tak naprawdę dyskusją Arnolda ze stworzonym przez niego hostem? Zakładałoby to oczywiście, że mamy w serialu różne linie czasowe, a rozmowy miały miejsce ponad 30 lat temu, gdy park dopiero zaczynał funkcjonować. Arnold, mający do hostów zupełnie inne podejście niż Ford, w tajemnicy przed nim pracował nad Dolores i jej możliwościami. Stąd jego pytania do dziewczyny, czy nikomu nie wspominała o ich rozmowach, potem próba wycofania się z nich (Ford zaczął coś podejrzewać?), ale po zauważeniu, że przynoszą skutek, pójście dalej i opowiedzenie o labiryncie. Po tej ostatniej rozmowie (w sumie były cztery), więcej ich już nie zobaczyliśmy – być może Arnold już po prostu nie żył.
Jest to o tyle istotne, że pasuje również do innych elementów serialu. Dolores słysząca "głosy" w głowie (komendy głosowe Arnolda?); ubrana podczas rozmów z Bernardem/Arnoldem (widzieliśmy scenę, gdy Ford złościł się na technika, który przykrywał nagiego hosta), co świadczyłoby o specjalnym stosunku rozmówcy do niej; wreszcie cała jej eskapada z Williamem (Jimmi Simpson), gdy dziewczyna w pewien sposób podąża za radami swojego twórcy w kierunku labiryntu. To ostatnie może się łączyć z kolejną teorią, że William to młodsza wersja Mężczyzny w Czerni (Ed Harris), a jego historia również toczy się w przeszłości. Przeszłości odległej o jakieś 30 lat.
Są to rzecz jasna spekulacje, ale wszystkie one wynikają z jednego, prostego założenia: Bernard to Arnold. Teraz, gdy dopuszczamy takie rozwiązanie, łatwiej zauważyć kilka małych, ale znaczących szczegółów. Pisałem o tym w recenzji niedawnego odcinka i mogę się odwołać również w tym przypadku – gdy już zrozumiemy, dokąd prowadzi ścieżka, można dostrzec mnóstwo składających się na nią okruszków. Poczynając od niewielkich i na pozór nieznaczących, jak rzucony przez Elsie (Shannon Woodward) mimochodem w stronę Bernarda żart: "Zapomniałam, że jesteś tu od zawsze", a kończąc na znacznie większych i bardziej przekonujących.
Pamiętacie, jak Ford rozmawiał z Bernardem na temat Arnolda? Pokazywał mu wtedy fotografię, ponoć ostatnie zdjęcie Arnolda przed śmiercią. Widzieliśmy na nim młodego Roberta i kogoś, kogo wtedy uznaliśmy za jego partnera. Ale niewielu zauważyło, że stojący obok niego mężczyzna to nie Arnold, lecz ojciec Forda! Poznaliśmy przecież potem jego mechanicznego sobowtóra, wiemy więc, jak wyglądał. Gdzie w takim razie podział się Arnold? Po prawej stronie fotografii jest spora luka, w sam raz, by zmieściła się w niej jeszcze jedna postać, czemu jednak jej nie dostrzegamy? Bo patrzymy na wszystko oczami Bernarda, który, jako host, pewnych rzeczy po prostu nie może zobaczyć. Dokładnie tak samo, jak drzwi, które w kryjówce Forda odkryła Theresa. Wniosek nasuwa się więc sam – Bernard nie widzi na fotografii Arnolda, bo zobaczyłby samego siebie.
Można szukać jeszcze dalej. Gdy Theresa ogląda plany hostów w kryjówce Forda, są one podpisane. Widzimy imiona Roberta i Dolores, ale podpis schematu hosta o wyglądzie Bernarda pozostaje zakryty przed okiem kamery. Czyżby widniało tam imię "Arnold"? Niektórzy fani doszukują się podpowiedzi w bardziej tradycyjny sposób. Wiecie, jaki jest anagram imienia i nazwiska "Bernard Lowe"? Arnold Weber. Tak, wiem, że nie znamy nazwiska Arnolda, może celowo, by nie było zbyt łatwo? Inni oglądają zwiastuny klatka po klatce i wypatrzyli tam scenę "składania Dolores", a w niej tajemnicze, znajomo wyglądające ręce (chodzi konkretnie o ten trailer). Można przy tym wszystkim popaść w lekką paranoję, ale nie da się ukryć, że jest w tym logika. Choć oczywiście możemy wszystko interpretować błędnie.
Głowy nie dam, ale teoria, że Bernard jest mechanicznym wcieleniem Arnolda, brzmi dla mnie naprawdę sensownie. Można w nią przecież wpisać również jego wspomnienia – na początku serialu dr Ford mówi, że wszystkie choroby są już uleczalne, ale może kiedyś, powiedzmy ponad 30 lat temu, jeszcze nie były? Może jedna z nich zabiła synka Arnolda/Bernarda, a ten z żalu zaczął przelewać swoje emocje na pracę nad Dolores? Spekulacje będą trwać, dopóki twórcy nie odkryją przed nami więcej kart, ale sam fakt, że doprowadzają do takich rozważań, wystarcza, by patrzeć na ich serial z jeszcze większym uznaniem. Rozgryzanie "Westworld" to czysta przyjemność i jakakolwiek byłaby prawda – tej przyjemności nikt już nam nie odbierze.