To nie telewizja, to HBO. Scena orgii w "Westworld" była bardziej profesjonalna, niż myślicie
Marta Wawrzyn
2 listopada 2016, 12:32
"Westworld" (Fot. HBO)
HBO zdarzało się już zatrudniać aktorki porno, ale w przypadku "Westworld" jest jeszcze bardziej profesjonalnie. Szalona, gigantyczna scena erotyczna z 5. odcinka została dokładnie zaplanowana.
HBO zdarzało się już zatrudniać aktorki porno, ale w przypadku "Westworld" jest jeszcze bardziej profesjonalnie. Szalona, gigantyczna scena erotyczna z 5. odcinka została dokładnie zaplanowana.
Umowy podpisywane ze statystami biorącymi udział w scenach seksu w "Westworld" wzbudziły kontrowersje, zanim w ogóle serial zdążył zadebiutować. Jeśli już tego nie pamiętacie, przypomnijmy, że osoby, które je podpisywały, godziły się na "wzajemne dotykanie się genitaliami" czy też "przyjmowanie nago pozycji na czworaka, tak by umożliwić ujeżdżanie przez innego nagiego statystę". HBO od afery się odcięło, oświadczając, że umowy przygotowywała agencja castingowa, a nie stacja. Przy okazji wyszło na jaw, że tacy "specjalni" statyści dostawali 600 dolarów za dzień pracy – podczas gdy zwykli statyści tylko 157 dolarów.
Seksskandal z umowami wybuchł pod koniec września zeszłego roku i prawdopodobnie wszyscy już zdążyliśmy o nim zapomnieć – przynajmniej dopóki nie zobaczyliśmy w odcinku "Contrapasso" tej gigantycznej sceny orgii, z dziesiątkami nagich statystów w gorszących pozycjach. Serwis The Hollywood Reporter rozmawiał o niej z Richardem J. Lewisem, reżyserem odcinka i zarazem jednym z producentów wykonawczych "Westworld". Oto, jak wyglądały kulisy tworzenia tej sceny:
– Zatrudniliśmy "specjalnych statystów", którzy byli gotowi wziąć w tym udział. Mieliśmy także stylistę seksu, który upewnił się, że wszystko wyglądało tak jak należy, jeśli chodzi o choreografię. Wszystkie ręce na pokład, że tak skomentuję to głupim żarcikiem. Staraliśmy się, żeby wyglądało to elegancko i artystycznie, i pięknie, i dziwnie – opowiadał reżyser.
Richard J. Lewis nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy trudno było znaleźć osoby chętne wziąć udział w tej scenie, bo po prostu nie zajmował się castingami. Jego zdaniem scena była jednak na tyle wysmakowana, że miała więcej wspólnego ze światem zmysłowym, niż światem pornografii.
O co zadbał nieznany z nazwiska stylista seksu. Tak to się robi w 2016 roku – i pomyśleć, że w "Rodzinie Soprano" w zupełności wystarczało kilka par silikonowych piersi, pląsających gdzieś w tle w Bada Bing.