10 powodów, dla których czekam na serialową jesień
Marcin Rączka
4 września 2016, 21:01
Jeszcze więcej tytułów, jeszcze mocniejsze propozycje od kablówek i platform streamingowych, jeszcze ciekawsze pojedynki na szczycie. Serialowa jesień 2016 zapowiada się najlepiej od lat – oto dlaczego.
Jeszcze więcej tytułów, jeszcze mocniejsze propozycje od kablówek i platform streamingowych, jeszcze ciekawsze pojedynki na szczycie. Serialowa jesień 2016 zapowiada się najlepiej od lat – oto dlaczego.
1. W "The Walking Dead" ujawnią, kogo zabił Negan
4 kwietnia 2016 roku miał miejsce prawdopodobnie jeden z najbardziej okrutnych i irytujących cliffhangerów, kończących sezon serialu w amerykańskiej telewizji. Twórcy "The Walking Dead" (nie pierwszy raz zresztą) postanowili zabawić się z widzami w sposób, jakiego nikt się nie spodziewał. Spełnili obietnicę. Zabili jednego z bohaterów, a śmierć poniósł on z ręki nowej postaci – Negana doskonale znanego z komiksów, a do tego świetnie wykreowanego przez Jeffreya Deana Morgana. Problem w tym, że do dziś nie wiemy, o kogo chodzi.
Twórcy tego typu sytuację chcą przeciągnąć do granic możliwości, dlatego też ostateczną tożsamość ofiary poznamy – zapewne – w premierze 7. sezonu. W zwiastunach zapowiadających nowe odcinki twórcy skrupulatnie skupiają się na "niezagrożonych" bohaterach, a według zapowiedzi twórców nakręcono kilka wersji kluczowej sceny. To, która z nich jest właściwa, wiedzą podobno tylko twórcy i aktorzy. Nam pozostaje czekać. Do 24 października, bo właśnie wtedy na polski FOX "The Walking Dead" powróci z nowymi odcinkami.
2. Netflix wytacza swoje największe działa
"Luke Cage", "Black Mirror", "Gilmore Girls", a na deser "The Crown" – jedna z najdroższych produkcji w historii telewizji. Z Netfliksem na pewno nie będziemy się tej jesieni nudzić. Weźmy choćby serial Charliego Brookera. Dla mnie to jeden z najlepszych brytyjskich seriali, a do tego produkcja bardzo niedoceniana w serialowym mainstreamie. Na szczęście dzięki platformie Netflix zaległość tą możecie szybko nadrobić. Mało tego – już teraz fani Brookera i jego totalnie zakręconych wizji przyszłości mogą oczekiwać na nowe odcinki. Pytanie tylko, czy przebiją one – w moim odczuciu – doznania płynące z oglądania po raz pierwszy takich epizodów jak "The Entire History of You" czy "Be Right Back".
W hierarchii seriali komiksowych wyżej stawiam przygody Jessiki Jones, niż Daredevila. Dlatego też na Luke'a Cage'a czekam z pełnym przekonaniem, że Marvel i Netflix kolejny raz dostarczą mroczną, dojrzałą, ciekawą i wciągającą historię opartą na bohaterze znacznie różniącym się od Matta Murdocka (którego przez 26 odcinków polubić nie potrafiłem i pewnie się to nie zmieni). Po cichu liczę też, że Netflix w kolejnych latach zrozumie, że robienie trzech komiksowych seriali rocznie (a nie dwóch jak obecnie) naprawdę się opłaci. W czasach gdy fani komiksów wyrywają sobie włosy z głowy, widząc kolejne idiotyzmy w "Arrow" i "Flashu", obecność w telewizji nieco odważniejszych seriali komiksowych jest bardzo pożądana.
https://www.youtube.com/watch?v=ytkjQvSk2VA
Trudno też przejść obojętnie obok serialu, na który wydano 156 mln dolarów. Jasne, budżet nie gra tutaj najważniejszej roli, ale mam przeczucie, ze w listopadzie o "The Crown" będzie głośno. To w końcu nie jest tylko serial kierowany do Brytyjczyków, ale dla znacznie szerszej grupy odbiorców. Kostiumy, scenografia, realizacja, dialogi i atmosfera – to intryguje już w samych zwiastunach. Nie spodziewam się spektakularnej fabuły, mam też wrażenie, że "The Crown" w większości odcinków może przynudzać. Ale jednocześnie nie zdziwię się, gdy produkcja Netfliksa swoje pierwsze wyróżnienia otrzyma już na przyszłorocznych Złotych Globach.
3. HBO dzięki "Westworld" może się odrodzić (lub pogrążyć)
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chciałbym, by "Westworld" okazało się takim hitem, na jaki wskazują zwiastuny. Co jeden trailer, to lepszy. HBO w mistrzowski sposób podsyca oczekiwanie na październikową premierę, jednak warto pamiętać o problemach, jakie produkcję "Westworld" trapiły przez ostatnie miesiące oraz o niezbyt ciekawej sytuacji samej kablówki.
Na najwyższych stanowiskach HBO doszło do kilku zmian, a "Westworld" jest jednym z ostatnich seriali dramatycznych zamówionych przez dawnego szefa – Michaela Lombardo. Ostatnie porażki na czele z "Vinylem" i 2. sezonem "True Detective" sprawiły, że jego stanowisko zajął ktoś inny, kto oczywiście ma własny pogląd na zarządzanie ramówką i serialami. Dlatego też los "Westworld" jest dziś wielką niewiadomą. To może być genialny serial, który pozwoli odżyć HBO po serii rozczarowujących debiutów nowych seriali. Jednak jeśli okaże się kolejnym średniakiem, nowy prezes HBO porzuci go bez żalu, zdając sobie sprawę, że z jego zamówieniem nie miał nic wspólnego.
4. W "The Big Bang Theory" w końcu poznamy rodzinę Penny
Z "The Big Bang Theory" mam jeden podstawowy problem. Ten serial już przynajmniej kilka razy "przeskoczył rekina", ale to pojęcie nijak ma się do bardzo luźnej polityki CBS związanej z kontynuowaniem seriali. Geekowski sitcom ma w USA i na całym świecie tylu fanów, że nawet z przeciętnym poziomem odcinków jest w stanie ciągnąć całą ramówkę stacji w poniedziałkowe, a potem czwartkowe wieczory. Efekt jest taki, że z "The Big Bang Theory" telewizja nie zrezygnuje. Nie zrezygnuję również i ja, bo skoro od prawie dziesięciu lat oglądam systematycznie każdy odcinek, to zwyczajnie nie wypada mi dziś go porzucać.
Od zawsze uważałem, że w wątku Penny wciąż tli się iskierka nadziei na ciekawą historię. W końcu o dziewczynie wiemy nadal tyle, co nic. Przynajmniej częściowo na pytania o jej przeszłość i rodzinę poznamy w zbliżającym się sezonie, bowiem w produkcji pojawią się Katey Sagal i Jack McBrayer, którzy wcielą się odpowiednio w matkę i brata bohaterki. Brzmi zachęcająco?
5. Kiefer Sutherland znów może zagościć w telewizji na dłużej
Daleki jestem od nazywania serialu "Designated Survivor" jedną z najciekawiej zapowiadających się nowych produkcji szykowanych przez amerykańską telewizję na jesień. Przecież w ostatnich latach na około 20 – 30 seriali dramatycznych debiutujących w ramówce sieciówek kolejne sezony dostaje ledwie kilka z nich. Są jednak niespodzianki – pozytywne (jak np. 1. sezon "Gotham" czy "Quantico"), ale też negatywne (jak np. decyzja o kontynuowaniu "The Mysteries of Laura", "Lucyfera" czy "Rosewood").
Mimo to, z racji osobistej sympatii do Jacka Bauera, tzn. Kiefera Sutherlanda, wierzę, że "Designated Survivor" nie podzieli losu "Touch" – innego serialu ze wspomnianym aktorem w roli głównej, który okazał się kompletnym niewypałem. Poza tym – w nowych "24 godzinach" (o tytule "24: Legacy", premiera w lutym 2017) miejsce dla Kiefera zawsze się znajdzie. Nie tylko na fotelu producenta wykonawczego.
6. Na polskim podwórku "Pakt" powalczy z "Belfrem"
Rzadko zwracam uwagę na polską telewizję (no bo o czym tu pisać?), ale tej jesieni wypada zrobić wyjątek i przyjrzeć się ciekawej walce o widza pomiędzy HBO i Canal+. W 2015 roku "Pakt" zdobył wielu fanów, dlatego też nie dziwi, że polski oddział HBO postawił na 2. sezon, kosztem realizacji innych projektów. Z kolei Canal+ od dłuższego czasu zapowiadał, że planuje intensywnie wejść w rynek seriali telewizyjnych, a "Belfer" ma być pierwszym krokiem w tej zacnej inicjatywie.
Cudów się nie spodziewam, ale jeśli polska telewizja ma produkować seriale, to wolę tego typu przypadki, niż wydawanie kasy na polsatowskie przyjaciółki czy drugą szansę Hanki Mostowiak.
7. Zdjęcia do 7. sezonu "Gry o tron" podobno już trwają
Pamiętacie, jak niedługo po zakończeniu emisji 6. sezonu Gry o tron twórcy poinformowali, że zdjęcia do nowych odcinków zaczną dopiero w grudniu, by była możliwość kręcenia w warunkach odpowiadających zimie, która nadeszła w Westeros? Otóż nie do końca. W piątek amerykańskie media poinformowały, że prace na planie "Gry o tron" w Irlandii Północnej już się rozpoczęły. A na efekty nie trzeba będzie długo czekać. Już za moment internet zaleją zdjęcia z planu, castingi nowych bohaterów i pierwsze informacje związane z 7. sezonem.
A gdyby tego było mało, jestem przekonany, że George R.R. Martin skończy w końcu swoje "Wichry zimy" i kolejny tom opublikuje przed premierą nowej serii. W efekcie – przynajmniej częściowo (bo przecież serial mocno odbiegł od książek) – o kontynuacji wątków dowiemy się z opowieści Martina.
8. Gala Emmy może być najciekawsza od lat
Gdy patrzę na nominacje do tegorocznych Emmy, dochodzę do wniosku, że osoby wybierające seriale i aktorów w końcu stanęły na wysokości zadania. Jasne, malkontenci będą narzekać, że w zestawieniu brakuje serialu X czy Y. Ale szczerze – jesteście w stanie jednogłośnie stwierdzić kto wygra w kategorii "najlepszy dramat" lub "aktor w serialu dramatycznym"? Bo ja nie. Teoretycznie wszystko co się da powinna zgarnąć "Gra o tron", za hollywoodzkie doświadczenia z bitwą bękartów. W praktyce mocno nacierać na statuetkę będzie "Mr. Robot", który zasługuje na wyróżnienie za genialny 1. sezon (bo to on będzie brany pod uwagę, a nie obecnie emitowana seria).
Gdybym to ja miał przyznawać Emmy, statuetki poleciałyby do "Gry o tron", "Master of None", Ramiego Maleka, Aziza Ansariego, Ellie Kemper i Robin Wright. Ale jak to zawsze w przypadku Emmy bywa – będą niespodzianki.
9. Tajemnice Ryana Murphy'ego pozytywnie nastrajają przed kolejnym sezonem "American Horror Story"
Ryan Murphy to szczery gość, ale nikomu nie powie prosto w twarz, że wstydzi się za ostatnie dwa sezony "American Horror Story". A powinien! "Freak Show" i "Hotel" nie były trafnymi wyborami i poziomem znacznie odbiegały od wcześniejszych sezonów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dziś o nowym sezonie "American Horror Story" nie wiemy kompletnie nic (no chyba że ostatnie przecieki są prawdziwe).
I tak ma pozostać aż do 15 września (w Polsce na FOX dzień po amerykańskiej premierze). Teasery są znakomite (mój ulubiony możecie obejrzeć poniżej), ale nijak mają się do faktycznego settingu i historii zaproponowanej w 6. sezonie. Po cichu liczę, że będzie to coś co poziomem nawiąże nie tylko do "Murder House", ale też do "Asylum" czy "Coven". Wtedy "American Horror Story" było serialem strawnym, do którego chciałem wracać co tydzień. O kolejnych dwóch latach już zapomniałem i nie chcę do nich wracać. A jeśli i w tym roku nie wyjdzie to – panie Ryanie – pora zwijać manatki i skupić się na "American Crime Story" – to wyszło panu w 1. sezonie wybitnie dobrze.
https://www.youtube.com/watch?v=-7kkJ6LgOCc
10. Kablówki i platformy internetowe znów zrobią krok w przód i jeszcze bardziej pozostawią w tyle telewizję ogólnodostępną
Proces powolnego przejmowania rynku seriali przez stacje kablowe i platformy internetowe trwa nieprzerwanie od kilkunastu lat. Jednak dziś z Netfliksem, Amazonem czy Hulu proces ten znacznie przyśpieszył. Telewizja ogólnodostępna nie ma nic do gadania. Ze świecą szukać w CBS, FOX, ABC, czy NBC seriali, które swoim poziomem są w stanie choćby w 50 procentach nawiązać do konkurencji "premium". Jeśli chcecie obejrzeć serial, który faktycznie zrobi na Was wrażenie, to szukacie go w kablówkach lub na Netfliksie, a nie w sieciówkach. I to się nie zmieni.
W sezonie 2016/17 Netflix w końcu zrealizuje swój cel, w którym nowy ciekawy serial/sezon podsuwać nam będzie pod nos co piątek (obecnie robi to średnio co dwa, trzy tygodnie). Liczę też, że odrodzi się HBO i dzięki "Westworld" i "The Deuce" (premiera pewnie w 1. połowie 2017 roku) powróci na właściwe tory. Czego więcej nam potrzeba do szczęścia?