To już pewne: 7. sezon "Gry o tron" opóźniony
Marta Wawrzyn
18 lipca 2016, 19:02
Koszmary fanów "Gry o tron" właśnie się spełniły. Nie dość że zima nadejdzie dopiero latem 2017 roku, to jeszcze 7. sezon będzie znacznie krótszy od poprzednich.
Koszmary fanów "Gry o tron" właśnie się spełniły. Nie dość że zima nadejdzie dopiero latem 2017 roku, to jeszcze 7. sezon będzie znacznie krótszy od poprzednich.
Potwierdziły się informacje, że 7. sezon "Gry o tron" będzie opóźniony, a także skrócony. Zgodnie z życzeniem showrunnerów serialu, David Benioffa i D.B. Weissa, będzie on liczył zaledwie siedem odcinków, a nie dziesięć jak dotychczasowe. Zaś premiera będzie miała miejsce nie w kwietniu 2017 roku, a dopiero latem.
Zdjęcia zostały opóźnione, ponieważ do Westeros zawitała długo zapowiadano zima. Serial będzie kręcony tym razem w Irlandii Północnej, Hiszpanii, a także Islandii, i zima rzeczywiście będzie widoczna na ekranie. Jak wyjaśnił Casey Bloys z HBO w specjalnym oświadczeniu, o opóźnieniu zdecydowali twórcy "Gry o tron", którzy uważali, że zmiana pogody w serialu powinna być odczuwalna dla widzów.
Na razie jest za wcześnie, żeby mówić o konkretnej dacie premiery, ale bardzo prawdopodobne, że "Gra o tron" wróci za późno, żeby być obecna w przyszłorocznym wyścigu do nagród Emmy. Zasady są takie, że biorą w nim udział seriale emitowane pomiędzy 1 czerwca a 31 maja. Za to jest szansa, że George R.R. Martin przed 7. sezonem zdąży skończyć kolejny tom swojej sagi, zatytułowany "Wichry zimy".
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem showrunnerów serialu, "Gra o tron" będzie jeszcze liczyć tylko 13 odcinków. W przyszłym roku zobaczymy siedem, a rok później finałowe sześć.