21 momentów z "Żony idealnej", które zapamiętamy
Redakcja
24 maja 2016, 20:45
SEZON 1
Alicia stoi za mężem na konferencji – sezon 1, odcinek 1 ("Pilot")
Marta Wawrzyn: Konferencja, na której Peter Florrick tłumaczy się z seksskandalu, a jego żona Alicia stoi za nim niczym szara myszka, to pierwsza scena serialu. Tak właśnie ją poznaliśmy – jako niemodnie ubraną i uczesaną, bladą, zahukaną kurę domową, robiącą za tło dla męża. I choć już w pilocie, praktycznie na samym początku, przeskoczyliśmy do przodu o pół roku i zobaczyliśmy początek nowej Alicii, z początków serialu to ta smętna kobieta, która była tylko czyjąś żoną, utkwiła mi najmocniej w pamięci. To – i oczywiście policzek wymierzony mężowi. Ostateczna broń kobiety upokorzonej przez faceta.
Nic dziwnego, że twórcy "Żony idealnej" wielokrotnie potem wracali do konferencji Petera z Alicią w tle (zdarzyła się też konferencja, w której to Peter robił za tło dla niej), bo te sceny były symboliczne i miały w sobie moc. I Kingowie, i aktorzy z serialu wiele razy mówili, że pomysł wziął się stąd, iż takich skandali trochę w USA było. A za politykiem tłumaczącym się ze swoich grzeszków zawsze stała jakaś blada, nędznie wyglądająca żona, którą media przestawały się szybko interesować. "Żona idealna" postanowiła odpowiedzieć na pytanie, kim jest ta kobieta.
Bóg i historia ich osądzą, a my tymczasem po siedmiu sezonach możemy powiedzieć jedno: Alicia Florrick nie jest tą osobą, którą widzimy w pierwszej scenie pilota. Ale niewątpliwie ten obraz nie został zapomniany.
Alicia i Kalinda piją razem po raz pierwszy – sezon 1, odcinek 1 ("Pilot")
Mateusz Piesowicz: Choć "Żona idealna" oferuje mnóstwo scen ważnych, trudnych i wielkich z całkiem poważnych powodów, są też takie, które pamiętamy ze względu na coś innego. Dlatego że tak bardzo wrosły w krajobraz serialu, iż trudno go sobie wyobrazić bez nich. Pijące wspólnie Alicia i Kalinda zdecydowanie do takich momentów należą, a o ich istotności niech świadczy fakt, że po raz pierwszy do spotkania przy barze doszło już w pilocie, co zapoczątkowało długą tradycję wspólnego alkoholizowania się obydwu pań.
Zmieniały się trunki (najczęściej tequila, ale też piwo, wino, szampan i inne), sposób picia (sączenie lub shoty), miejsce (bar, mieszkanie, biuro) i okoliczności, ale niezmienna pozostawała chemia, jakiej między bohaterkami nie brakowało już od samego początku. W tych scenach odsłaniała się ich prawdziwa natura, a na wierzch wychodziły rzeczy, o których mogły rozmawiać tylko najbliższe przyjaciółki. Choć potem z ich relacją bywało różnie, rozmowy przy drinkach zawsze wypadały dobrze – a o wadze kwestii, jakie tam poruszano, nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Peter czy Will? Rewelacyjny cliffhanger kończący 1. sezon – sezon 1, odcinek 23 ("Running")
Marta Wawrzyn: Prawdopodobnie najlepszy cliffhanger w całej historii "Żony idealnej". Alicia w ciągu 23 odcinków z wynędzniałej kury domowej zaczęła przemieniać się w pewną siebie kobietę, która nie tylko nieźle sobie radziła w pracy, ale też odnalazła swoją dawną miłość. Razem z Willem krążyli wokół siebie przez cały sezon, nie przechodząc jednak od słów do czynów.
W finale wreszcie Will zdecydował się powiedzieć jej o swoich uczuciach. Zadzwonił dokładnie wtedy, kiedy Alicia znów zaliczała konferencję prasową z mężem, który najgorsze już miał za sobą i ogłaszał swój powrót do polityki. Alicia z jednej strony już go nie chciała, a z drugiej wciąż była gotowa trwać u jego boku i przynajmniej udawać publicznie, że ich małżeństwo istnieje. Kiedy więc Will uderzył w romantyczne tony, ona twardo zapytała, jaki jest plan. Rozmowa została przerwana, Peter zdążył oznajmić całemu Chicago, że oznacza "dobrą zmianę" i "nowy początek", wyciągnął rękę do niej, żeby też weszła na scenę i… w tym momencie zadzwonił telefon.
Dziś dobrze wiemy, co zrobiła wtedy Alicia, komu oddała dzwoniący telefon i gdzie skończyła wiadomość od Willa, w której mówił, że ją kocha i cała reszta go nie interesuje. Ale w momencie gdy oglądaliśmy ten finał, naprawdę nie mogliśmy przewidzieć niczego. Odbierze czy odrzuci? Wejdzie na scenę czy nie wejdzie? Wybierze Willa czy Petera? Te pytania zadawaliśmy sobie przez całe wakacje 2010 roku. A kiedy serial wrócił we wrześniu, okazało się, że oczywiście wybrano najbardziej cyniczne z rozwiązań, które w praktyce oznaczało odebranie Alicii wyboru.
SEZON 2
Eli kasuje wiadomość od Willa – sezon 2, odcinek 1 ("Taking Control")
Mateusz Piesowicz: Eli Gold to jedna z moich ulubionych postaci z "Żony idealnej", ale na samym początku drugiego sezonu trudno było darzyć go sympatią. Moment, w którym wziął w swoje ręce los związku Alicii i Willa, nad jej uczucia stawiając dobro rozpoczynającej się właśnie kampanii Petera, był jednym z najbardziej cynicznych i po prostu okrutnych ciosów, jakie kiedykolwiek wymierzono głównej bohaterce.
Sama scena wyszła perfekcyjnie, najpierw trzymając nas w niepewności (Will dzwonił do Alicii dwa razy, w międzyczasie oglądając ją stojącą u boku Petera), potem pozwalając krótko cieszyć się wyznaniem miłości Willa i w końcu torpedując go bezwzględnym zagraniem Eli. "Jeśli nic z tego nie ma dla ciebie sensu, po prostu to zignoruj" – Alicia miała wybór, ale została go brutalnie pozbawiona. Oj, długo tego zagrania panu Goldowi nie zapomniano.
Taniec Willa i Diane – sezon 2, odciek 16 ("Great Firewall")
Mateusz Piesowicz: Gdybym ze wszystkich wspaniałości, jakie oferuje "Żona idealna" miał wybrać tylko jeden element, to bez wątpienia byłaby nim relacja Diane i Willa. Trudno jednoznacznie wyjaśnić, czemu akurat w ich przypadku udało się stworzyć tak znakomitą parę. Może to zasługa naturalnej chemii między Christine Baranski i Joshem Charlesem, a może idealnie dopasowane charaktery bohaterów, ale niewątpliwie tę dwójkę łączyła specjalna, wręcz magiczna więź.
W tym akurat odcinku połączonymi siłami pozbywali się z firmy ciężaru w postaci Derricka Bonda – oczywiście skutecznie, bo dla nich nie było rzeczy niemożliwych – ale zapamiętaliśmy go z innego powodu. Po sukcesie para bohaterów wykonała bowiem pierwszy z wielu symbolicznych tańców zwycięstwa z niezbędnymi szklankami whiskey w dłoniach i padły słowa, które perfekcyjnie oddają charakter ich związku. Tak, byli idealną parą. Oczywiście bez seksu.
Kalinda płacze, po tym jak Alicia dowiedziała się, że przespała się z Peterem – sezon 2, odcinek 22 ("Getting Off")
Marta Wawrzyn: W 1. i 2. sezonie nie brakowało scen, w których Alicia i Kalinda obalały razem flaszki z różną zawartością i umacniały swoją przyjaźń. Do czasu kiedy ta pierwsza odkryła, że ta druga przespała się z jej mężem – dawno temu, zanim jeszcze zdążyły się poznać. Reakcję łatwo było przewidzieć – Alicia poczuła się zdradzona i oszukana. Nie była w stanie ukryć swojej wściekłości ani nie miała ochoty tego robić.
W odcinku "Getting Off" – jednym z najlepszych z całego 2. sezonu – Alicia w bardzo emocjonalnej scenie powiedziała Kalindzie, że to koniec ich pięknej przyjaźni, i praktycznie ją wyrzuciła ze swojego biura (i swojego życia).
https://www.youtube.com/watch?v=8zpDuLaUg7c
Kalinda bez słowa pozbierała swoje rzeczy i wyszła. A potem uciekła do windy i tak po prostu się rozpłakała. Ten widok rzeczywiście mógł złamać serce – nie tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie widzieliśmy płaczącej Kalindy, ale też dlatego, że to wyglądało jak koniec jednej z najfajniejszych relacji w serialu. I rzeczywiście, na linii Alicia – Kalinda zapanował chłód. Przez większość 3. sezonu obie panie nie odzywały się do siebie poza pracą i właściwie nigdy potem już nie było tak jak na początku.
Najgorętsza scena w windzie – sezon 2, odcinek 23 ("Closing Arguments")
Marta Wawrzyn: W sezonie drugim Will i Alicia dalej krążyli wokół siebie i nic z tego nie wynikało. Do czasu. W finale sezonu wygrali sprawę i wylądowali razem w hotelowym barze. Pili żartowali, rozmawiali o tym, jakiego zawsze mieli pecha do siebie nawzajem. I tak po prostu spontanicznie, w przypływie chwili postanowili coś z tym zrobić.
Pech oczywiście się nie skończył, a oni dzielnie go przezwyciężali – wynajęli prezydencki apartament w cenie 7 800 dol. za noc, bo niczego innego nie było. Potem był problem z windą, która co chwila się zatrzymywała. A potem się okazało, że tak właściwie można machnąć na wszystko ręką, jeśli tylko naprawdę się czegoś chce. A oni naprawdę tego chcieli. Tak bardzo, że akcja rozpoczęła się w windzie, a tego, co działo się później, już nam nie pokazano, bo to telewizja ogólnodostępna. Możemy jednak przypuszczać, że nie zrobiło się mniej gorąco. I jak tu nie lubić wind?
SEZON 3
Alicia zrywa z Willem – sezon 3, odcinek 10 ("Parenting Made Easy")
Marta Wawrzyn: W romansie Alicii z Willem zawsze nie podobała mi się jedna rzecz: że kiedy już się zeszli, nie dano nam się tym nacieszyć. Gorąca scena w windzie pokazana została w maju 2011 roku, a odcinek, w którym się rozstali, w grudniu. I niby można było zrozumieć Alicię – to był odcinek, w którym Grace znikła i Alicii przez kilka godzin wydawało się, że ją porwano. Sprawa się wyjaśniła – Grace urwała się, bo postanowiła się ochrzcić, nie mówiąc o tym rodzinie – ale nie dało się już odwrócić biegu wydarzeń.
Alicia znalazła się na krawędzi, doszła do wniosku, że tego wszystkiego po prostu jest za dużo i że musi myśleć przede wszystkim o dzieciach. Efektem było rozstanie z miłością jej życia. Do dziś nie uważam, żeby było ono w pełni uzasadnione i bardzo dobrze pamiętam ten moment.
Alicia i Will znów w windzie – sezon 3, odcinek 22 ("The Dream Team")
Mateusz Piesowicz: Nie wiem za bardzo, skąd wzięło się upodobanie Kingów do wind, ale nie da się ukryć, że część istotnych zdarzeń z "Żony idealnej" rozegrało się właśnie w tych ciasnych pomieszczeniach i okolicach. W "The Dream Team" najpierw postawiono na absurd, gdy w jednym miejscu spotkali się kolejno Peter, Will, Alicia, Eli, Cary i Kalinda, a z każdą kolejną osobą robiło się coraz bardziej niezręcznie. Ale ważniejsze rzeczy miały miejsce potem.
Twórcy zaserwowali bohaterom swoistą klamrę po finale poprzedniego sezonu, znów umieszczając ich razem w windzie. Tym razem jednak obyło się bez czynów – padło zaledwie kilka słów. W tym krótkim dialogu i przeczącej odpowiedź Alicii na pytanie, czy uważa, że wszystko, co się stało, było błędem, zawarta została nadzieja na przyszłość dla niej i Willa. Może jeszcze nie wszystko stracone? Piękne, subtelne i skuteczne.
SEZON 4
50 Shades of Ice Cream – sezon 4, odcinek 2 ("And the Law Won")
Mateusz Piesowicz: Przez siedem lat "Żona idealna" miała aż nadto okazji, by zaliczyć jakąś wpadkę i te się oczywiście zdarzały. Kilka z nich jednak zapadło w pamięć bardziej niż pozostałe – do takich zalicza się niewątpliwie cały wątek Kalindy i jej męża Nicka, który pojawił się w serialu w czwartym sezonie.
Bezsensowna, nie wzbudzająca absolutnie żadnych pozytywnych emocji historia została wprawdzie dość szybko i bez słowa urwana, gdy twórcy zorientowali się, jak odbierają ją widzowie, ale było już za późno. Niestety, to, co zdążyliśmy zobaczyć, zostało z nami już na zawsze. Mam na myśli oczywiście koszmarną scenę z lodami w roli głównej, która pasowałaby może do trzeciorzędnego erotyka, ale nie do "Żony idealnej" (do obejrzenia tutaj).
Po latach trudno uwierzyć, że komuś z twórców mogło przyjść do głowy coś równie obrzydliwego i że mógłby to uznać za dobry pomysł. A jednak, rzecz nie tylko miała miejsce, ona była nawet kontynuowana – pamiętacie, że po lodach w ruch poszły inne artykuły spożywcze?
Will i Diane kontra Cary i Alicia – sezon 4, odcinek 14 ("Red Team, Blue Team")
Marta Wawrzyn: Tu właściwie nie da się wymienić jednego momentu czy też jednej sceny – to był cały rewelacyjny odcinek, w którym w udawanym procesie, zainscenizowanym po to, aby sprawdzić, jakie szanse ma klient w sądzie, starły się ze sobą dwie drużyny. Will i Diane grali obrońców klienta, Cary i Alicia oskarżali. A ponieważ w międzyczasie odebrano im wcześniej obiecane pozycje partnerów w firmie, sytuacja bardzo szybko się zaostrzyła. Cary i Alicia poszli z przeciwnikiem na noże i w sali sądowej, i poza nią, a emocje były po prostu szalone. Zwłaszcza że w międzyczasie Will z Alicią zdążyli na siebie nawrzeszczeć, pocałować się i natychmiast gorąco zacząć tego żałować.
To właśnie wtedy po raz pierwszy Cary rzucił pomysł, żeby powstała firma Florrick Agos, ale oczywiście tak to się nie skończyło, a przynajmniej jeszcze nie wtedy. Chyba w żadnym wcześniejszym odcinku nie było widać tak jak w tym, jak bardzo zmieniła się Alicia. Kiedy szefostwo postanowiło stłumić bunt, proponując tylko jednej osobie, aby została partnerem, ona oczywiście propozycję przyjęła i zostawiła Cary'ego na lodzie. Końcówka była mocna i cyniczna, ale z drugiej strony to właśnie wtedy zobaczyliśmy, jak dobrze wypadają razem Cary i Alicia, kiedy akurat współdziałają. Potem to oczywiście wykorzystano w 5. sezonie.
SEZON 5
Will eksploduje złością – sezon 5, odcinek 5 ("Hitting the Fan")
Mateusz Piesowicz: W piątym sezonie "Żona idealna" nie dawała ani chwili wytchnienia zarówno widzom, jak i swoim bohaterom, podkręcając temperaturę wydarzeń niemal od samego początku. Również odcinek "Hitting the Fan" zaczął się od mocnego uderzenia, bo od spadającej na Willa jak grom z jasnego nieba wiadomości o planowanym odejściu Alicii i Cary'ego z Lockhart/Gardner. Potem było już jak u Hitchcocka – trzęsienie ziemi i wzrastające napięcie.
Najlepiej zapamiętaliśmy z tego scenę, w której Will dosłownie eksploduje gniewem, demolując biuro Alicii i wyrzucając z siebie wszystkie żale. Było w tym coś przerażającego i fascynującego zarazem, bo odsłonięte zostało nieznane do tej pory oblicze bohatera. Zawsze opanowany, czarujący Will Gardner w jednej chwili zmienił się w rozdrażnionego, dotkniętego do głębi furiata, nie potrafiącego przyjąć do wiadomości rozsądnych argumentów. Zniknęły bariery oddzielające życie zawodowe od prywatnego i zobaczyliśmy, że działanie Alicii miało dla niego wymiar znacznie bardziej osobisty, niż mogła to sobie wyobrażać. Potem jeszcze tylko oschłe pożegnanie (w windzie, a jakże) i wydawało się, że emocje na chwilę opadną. Nic z tego.
Will ginie w strzelaninie w sądzie – sezon 5, odcinek 15 ("Dramatics, Your Honor")
Marta Wawrzyn: Prawdopodobnie najstraszniejsza, najsmutniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił mi jakikolwiek serial. Ta śmierć była totalnym szokiem, bo z jednej strony była kompletnie niespodziewana, z drugiej boleśnie przypadkowa i niesprawiedliwa, z trzeciej – to było coś, co po prostu mogło się przytrafić. Każdemu.
Do dziś pamiętam, że kiedy Will umierał, miał na sobie tylko jeden but, bo tak to już jest ze śmiercią, że w jednej chwili zabiera wszystko, z godnością na czele. Kingowie pokazali to w sposób genialny w swojej prostocie, bardzo, ale to bardzo subtelny i jednocześnie wyjątkowo okrutny. W jednej chwili ktoś bardzo ważny stał się niczym, zaś życie toczyło się dalej, a salę sądową posprzątano, by mogły się w niej dalej odbywać procesy.
Egzekucja na Willu była tym straszniejsza, że przeprowadzono ją w środku sezonu, bez żadnych zapowiedzi, w odcinku, który wyglądał na zupełnie zwyczajny. Jak w życiu. A pogrzebu oczywiście nam nie pokazano, bo "Żona idealna" nie była serialem, który mógłby komukolwiek urządzić łzawe pożegnanie.
Diane i Alicia piją po pogrzebie – sezon 5, odcinek 17 ("A Material World")
Mateusz Piesowicz: "Żona idealna" zaprezentowała nam sporo wspaniałych duetów – Diane i Alicia to kolejny z nich. Ironią losu jest fakt, że jedna z ich najbardziej pamiętnych scen miała miejsce tuż po śmierci Willa, a więc w okresie lekkiego oszołomienia, gdy widzowie i bohaterowie dopiero dochodzili do siebie po szoku zafundowanym przez twórców. Rozmowa dwóch bohaterek przy barze tuż po pogrzebie była najlepszym remedium, jakie mogliśmy sobie wymarzyć.
Dosłownie, bo słuchanie ich dyskusji na temat tego, jak koszmarny był ten pogrzeb, było niczym balsam na ciągle świeże rany. Muszę przyznać, że chyba w żadnym innym serialu nie przeszłoby pożegnanie jednej z najważniejszych postaci przy martini i w rozluźniającej się z minuty na minutę atmosferze. Tutaj to rozwiązanie pasowało idealnie – było zabawne, lekkie, kojące, a nade wszystko pokazało, że istnieje życie po Willu Gardnerze. Do tego jeszcze w gratisie otrzymaliśmy Diane w cudowny sposób imitującą Davida Lee.
Alicia wyrzuca Peterowi prawdę po śmierci Willa – sezon 5, odcinek 17 ("A Material World")
Marta Wawrzyn: Odcinek, który rozpoczął się od picia po pogrzebie, a zakończył kompletnym załamaniem się Alicii. Kiedy leżała zapłakana w łóżku, zobojętniała na wszystko, najpierw odwiedził ją Finn Polmar, którego dopiero co poznała i który miał dla niej kilka ciepłych słów. A chwilę potem wpadł Peter z pretensjami, jak ona śmie tak się zachowywać i nie stawiać się na wydarzeniach związanych z kampanią. Alicia wybuchła.
"Kiedy zdradzałem, to nic nie znaczyło" – oznajmił, niby rozsądnie, Peter. "Twoja strata, bo kiedy ja zdradzałam, to coś znaczyło!" – wrzasnęła Alicia, po czym oznajmiła, że nie rozwiedzie się z nim, jako że są potrzebni sobie nawzajem, ale poza tym to koniec ich małżeństwa. Jeśli on chce jej obecności na jakimś wiecu, powinien zadzwonić do jej sekretarki. Jeżeli chce z kimś sypiać, może to czynić, byle nie na oczach dzieci. I tyle.
Ta kłótnia trwała może półtorej minuty, ale miała w sobie niesamowitą moc. Wciąż ma, choć faktem jest, że trochę jeszcze czasu minęło, zanim to małżeństwo rzeczywiście się skończyło.
SEZON 6
Cary w więzieniu – sezon 6, odcinek 1 ("The Line")
Mateusz Piesowicz: Cary Agos to jedna z takich postaci, której życzy się dobrze w każdych okolicznościach, niezależnie od tego, po której stronie barykady akurat stoi. A zdarzało się w trakcie serialu, i to nie jeden raz, że była to opozycja w stosunku do Alicii. Cary zawsze jednak był postacią pozytywną, a urok, jaki do tej roli wnosił Matt Czuchry, sprawiał, że wybaczało mu się wszystko. Chociaż to bohater, który obrywał częściej niż inni, i tak aresztowanie go na początku szóstego sezonu (w dodatku w dość brutalny sposób) było prawdziwym szokiem.
Podobnie zresztą jak późniejsze sceny w areszcie, gdzie właściciel najsympatyczniejszej twarzy świata wyglądał jak przybysz z kosmosu.
Takie są jednak koszty bycia prawnikiem potężnego handlarza narkotykowego. Cary oberwał rykoszetem, a my dostaliśmy jeden z najbardziej ekscytujących wątków w całym serialu. Ile tu było zwrotów akcji, sam już nie pamiętam, wszystko zresztą skończyło się w zupełnie innym miejscu, niż się spodziewaliśmy, ale w głowie zostało wspomnienie szczerego niepokoju o losy bohatera. Tak, katowski topór wisiał bardzo blisko Cary'ego, a oglądanie go w tym położeniu sprawiało prawdziwy dyskomfort. Czy kogoś to jednak dziwi? Spójrzcie tylko w te oczy.
Elsbeth Tascioni i seks przy dźwiękach "Call Me Maybe" – sezon 6, odcinek 6 ("Old Spice")
Marta Wawrzyn: Grana przez Carrie Preston Elsbeth Tascioni była jedną z najcudowniejszych bohaterek drugiego planu w "Żonie idealnej" – choć oczywiście zgadzam się z tymi, którzy mówią, że spin-offu z nią nie dałoby się znieść, bo jest świetna, ale tylko w małych dawkach. A ta scena to wręcz kwintesencja Elsbeth, której spodobał się prokurator grany przez Kyle'a MacLachlana. Para przez jakiś czas grała w różne gierki, aż w końcu on sięgnął po to, czego chciał.
Efektem była najdziwniejsza scena erotyczna, jaką serial zaserwował. Balsam dla dzieci już zawsze będzie mi się kojarzył z pokręconym seksem, podobnie zresztą jak piosenka "Call Me Maybe". Pamiętam też fruwające guziki i to, że następnego dnia zostały one zwrócone komu trzeba. Oby Elsbeth pojawiała się czasem w spin-offie "Żony idealnej".
Pożegnanie Alicii z Kalindą i to straszne CGI – sezon 6, odcinek 22 ("Wanna Partner?")
Marta Wawrzyn: Odejście Kalindy w zasadzie byłoby idealne – znikła nagle i bez słowa wyjaśnienia, dokładnie tak jak to zrobiła już raz wcześniej. Stało się to w 20. odcinku 6. sezonu, "The Deconstruction", i naprawdę uważam, że na tym Kingowie powinni byli poprzestać. Niestety, ze względu na fanowskie sentymenty postanowiono dodać scenę picia z Alicią w barze, zupełnie "jak za dawnych czasów".
Tyle że nic nie było jak za dawnych czasów – Julianna Margulies i Archie Panjabi podobno się nienawidziły i efekt mieliśmy na ekranie. Scenę pożegnania dwóch postaci, które kiedyś miały rewelacyjną relację ze sobą, nakręcono tak, aby aktorki nie musiały przebywać w jednym pomieszczeniu. I niestety było to widać – ekran wyraźnie był podzielony na pół, nie było żadnego kontaktu fizycznego, panie nawet nie stuknęły się kieliszkami.
Było to kompletnie niepotrzebne i zepsuło coś, co mogło zostać naprawdę dobrze zapamiętane. Zamiast rozmawiać o emocjach towarzyszących tej scenie, widzowie zaczęli się zastanawiać, czy aktorki znajdowały się w tym samym pomieszczeniu. I niestety, zostanie to zapamiętane na zawsze jako jedna z najgorszych rzeczy, jakie kiedykolwiek pojawiły się w "Żonie idealnej".
Cliffhanger z Canningiem – sezon 6, odcinek 22 ("Wanna Partner?")
Mateusz Piesowicz: Z tłumu drugoplanowych postaci, które przewinęły się przez "Żonę idealną" naprawdę trudno jest wybrać pojedyncze przypadki. Chciałoby się w jakiś sposób docenić niemal każdego, bo podobnie imponującej galerii charakterów nie spotkamy chyba nigdzie indziej. Są jednak wśród nich tacy, którzy wyróżniają się wyjątkowo. Tacy jak Louis Canning.
Przyznaję, mam pewną słabość do bohatera granego przez Michaela J. Foxa. Wiem, że bywał przewidywalny w swojej nieprzewidywalności, a w dużych dawkach potrafił być irytujący – to normalne i dotyczy każdej tego typu postaci – ale jak żaden inny z tutejszych "czarnych charakterów", w niemal groteskowych konfrontacjach z Alicią dawał się lubić. Może dlatego wizja współpracy tej dwójki, z którą zostawiono nas na koniec szóstego sezonu, tak bardzo mnie zaintrygowała. Ta kombinacja mogła być prawdziwie wybuchową mieszanką i nadal mam lekki żal do twórców, że nadzieje okazały się płonne. Kto wie, może z Canningiem na pokładzie uniknęlibyśmy słabszych momentów w ostatnim sezonie?
SEZON 7
Eli wyznaje prawdę – sezon 7, odcinek 10 ("KSR")
Mateusz Piesowicz: To dopiero była niespodzianka. Wiadomo, że ostatni sezon "Żony idealnej" zaliczył więcej upadków niż wzlotów, ale moment, gdy twórcy niespodziewanie sięgnęli po wspomnienie sytuacji sprzed lat, należał zdecydowanie do tych drugich. Wyznanie Eli na temat ukrytej przed Alicią wiadomości od Willa pozwoliło nam cofnąć się w czasie o klika lat i choć w gruncie rzeczy nie miało już żadnego znaczenia, i tak było ciosem z gatunku tych nokautujących.
Pokazało też dwie rzeczy. Po pierwsze, udowodniło, że Kingowie nadal znakomicie panują na swoim serialem i wiedzą, dokąd zmierzają, nawet jeśli zaliczają po drodze potknięcia. Po drugie, stanowiło rodzaj zamknięcia dla Eli, który przebył naprawdę długą drogę, by znaleźć się w tym miejscu. Co najważniejsze, dało się uwierzyć w to, że jego żal był naprawdę szczery.
Finałowy policzek od Diane – sezon 7, odcinek 22 ("End")
Marta Wawrzyn: Dla jednych genialne zakończenie, dla innych totalna porażka. Nie będziemy już debatować na ten temat, bo wydaje mi się, że obie strony powiedziały wszystko, co było do powiedzenia. Ale chyba możemy zgodzić się co do jednego: zapamiętamy tę scenę.