Kity tygodnia: "The Walking Dead", "Supergirl"
Redakcja
6 grudnia 2015, 16:02
"Supergirl" – sezon 1, odcinek 6 ("Red Faced")
Bartosz Wieremiej: Generał Sam Lane (Glenn Morshower ) wręcz zabił ten odcinek, choć pewnie zależało mu raczej na pozbyciu się duetu w czerwonych pelerynach i może jeszcze Jamesa Olsena (Mehcad Brooks). Sposób, w jaki wpisano go w ten świat, to przykład nudnego, przewidywalnego, rozczarowującego, a czasem bezsensownego zapełnianie pustych scenariuszowych kartek. Zresztą sceny w siedzibie DEO wypadały tak słabo, że aż czasem robiło się żal wszystkich aktorów.
Kostium Red Tornado również nie sprawiał najlepszego wrażenia, a i szkoda, że nie pobawiono się nieco złością Kary (Melissa Benoist). Ileż uroku i komediowego potencjału mogłyby mieć np. sceny, w których szuka czegoś odpowiednio dużego do uderzenia, lub momenty, kiedy jej wybór okazuje się niedostatecznie wielki i ciężki. Oczywiście w "Red Faced" miał swoje momenty, a przykładowo taką Cat Grant (Calista Flockhart) da się lubić, jednak to po prostu za mało, aby w jakimkolwiek stopniu obronić ten odcinek
"The Walking Dead" – sezon 6, odcinek 8 ("Start to Finish")
Michał Kolanko: Zimowy finał "The Walking Dead" to zły odcinek, który stanowi kumulację złych odcinków i fatalnych decyzji ludzi odpowiedzialnych za ten serial. Niby-śmierć Glenna, która był tylko trollingiem na dużą skalę, kolejne wypełniacze zamiast realnych pomysłów na rozwój fabuły – to wszystko sprawiło, że TWD w 6. sezonie, po odcinku "Thank You" – znalazło się na równi pochyłej.
Nie mogło być inaczej – "Start to Finish" to w rezultacie odcinek, który nie wywołuje prawie żadnych emocji. Jest przewidywalny do bólu atak szwendaczy na Aleksandrię, równie przewidywalne starcie Morgana i Carol. Trudno nie odnieść wrażenia, że ten serial niemal całkowicie wyczerpał swoje możliwości rozwoju.
I co gorsza można być niemal pewnym, że nasi bohaterowie wyjdą z opresji bez szwanku. Co innego z mieszkańcami Aleksandrii, ale ich poznaliśmy tak słabo, że nie będzie żadnego żalu, gdy ich wreszcie pożegnamy. TWD przed zimową przerwą pozostawia ogromne uczucie niesmaku i coraz większe wątpliwości co do sensu dalszego kontynuowania całego serialu.