7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
22 listopada 2015, 13:03
Dla mnie to był tydzień serialowych maratonów – od "Master of None", przez "Jessicę Jones", aż po "Człowieka z Wysokiego Zamku". Nie muszę chyba dodawać, że od dawna nie spałam i czuję się z tym świetnie?
Dla mnie to był tydzień serialowych maratonów – od "Master of None", przez "Jessicę Jones", aż po "Człowieka z Wysokiego Zamku". Nie muszę chyba dodawać, że od dawna nie spałam i czuję się z tym świetnie?
1. Serialowe maratony, począwszy od "Master of None". Fenomen "Master of None" ominął mnie, kiedy oszalał na jego punkcie cały mój amerykański timeline na Twitterze, bo po prostu moja doba w pewnym momencie okazała się za krótka na to wszystko. Nadrobiłam pół sezonu w tym tygodniu i jestem zaskoczona, że ten serial jest aż tak dobry. Azizowi Ansariemu udało się stworzyć ciepły, mądry, sympatyczny i przede wszystkim bardzo trafny obraz mojego pokolenia. Ludzi, którzy mają ten luksus, że mogą sobie pozwolić na zajmowanie się choćby oglądaniem seriali po kilka odcinków dziennie. Założę się, że po odcinku "Parents" wielu widzów zadzwoniło do rodziców podziękować im za to, że są. A przy tym warto zauważyć, że to, co nam powiedział Ansari, ma zastosowanie nie tylko do imigrantów. W Polsce jest dokładnie tak samo – nasi rodzice walczyli z komuną, my pijemy latte, zajadamy się burgerami i ogłaszamy koniec świata, kiedy WiFi nie działa.
"Master of None" należy się zresztą wiele pochwał – choćby za to, co powiedział o rasizmie w telewizji. Albo za fajne podejście do tematyki związków. Za świetne dialogi, naturalnego i przesympatycznego Ansariego, niesamowitą chemię między nim a Noël Wells (do dziś nie rozumiem, czemu ją wyrzucili z "Saturday Night Live"!), komediową wersję Claire Danes i zapewne też za to wszystko, co zobaczę w drugiej połowie sezonu. Netfliksie, czemu nie chcesz, żebym wyszła wreszcie z domu!?
2. Poprzez "Jessicę Jones. "Jessica Jones" mnie zaskoczyła. Bardzo. Znaczy spodziewałam się, że będzie świetnie, ale nie że będzie aż tak świetnie. Oczekiwałam kobiecej wersji "Daredevila" – trochę mroku, trochę zapijania się w barze, trochę obijania się po pyskach, mocny czarny charakter no i klimat, klimat, klimat.
Dostałam coś znacznie lepszego. "Jessica Jones" ma więcej wspólnego z ambitnymi dramatami psychologicznymi niż z typowymi serialami o panach i paniach w lateksowych wdziankach. Nie dość że sama bohaterka jest szalenie skomplikowana – to bardziej antybohaterka niż superbohaterka – to jeszcze bardzo duży nacisk położono na psychologię. I zrobiono to cholernie dobrze – takiego obrazu psychicznego zniszczenia nie było jeszcze w żadnym filmie ani serialu Marvela. To zdecydowanie nie jest produkcja dla dwunastolatków oczekujących fajnych scen walki i dużej ilości akcji. To mroczny dramat utrzymany w klimacie neo-noir, z bardzo silną postacią kobiecą, wyraźnie zaznaczonym feminizmem i zaskakująco odważnie pokazanym seksem. Po sześciu odcinkach jestem zachwycona bez reszty i tylko żałuję, że nie mogę jednocześnie tego pisać i oglądać kolejnych.
3. Aż po, dobrze słyszycie, "Człowieka z Wysokiego Zamku". Serialowy "The Man in the High Castle" został na Serialowej nie najlepiej potraktowany, wszystko dlatego, że recenzentem był Michał, który książkę Phillipa K. Dicka zna na pamięć i nie zadowoli się byle podróbką. Rozumiem to i szanuję. Ja jednak książki nie czytałam, nie wiem, jak ta historia się zakończy i muszę przyznać, że oglądam serial z dużym zainteresowaniem.
Tak, wiem, że są niedoróbki, wiem, że można by było mniej łopatologicznie, a bardziej mistycznie, niemniej jednak uważam, że ktoś tu odwalił kawał dobrej roboty w odtworzeniu tego fascynującego i przerażającego do szpiku kości świata przedstawionego. Serial wygląda wspaniale, potrafi zadziwiać i przerażać, a fabuła wciąga jak diabli. Rozumiem, że dokonano sporych uproszczeń – nawet nie znając książki, jestem w stanie domyślić się, o co chodzi – niemniej jednak to z pewnością nie jest zły serial. Ale Amazon popełnił jeden duży błąd: poszedł na wojnę z Netfliksem w dniu premiery "Jessiki Jones". I przegrał – recenzenci streszczają kolejne odcinki "Jessiki", o "Człowieku z Wysokiego Zamku" mało kto pisze. Nawet na Serialowej dominuje "Jessica", nieważne, jak bardzo chcielibyśmy wmówić światu, że oglądamy same ambitne dzieła, a na produkcje Marvela zerkamy tylko wtedy, kiedy nic innego nie ma.
4. Hulu też szykuje dobry serial dramatyczny. Amazonowi i Hulu ciągle brakuje jednej rzeczy, by stać się kolejnym Netfliksem: mocnego, rozpoznawalnego serialu dramatycznego na miarę "House of Cards". Amazon wypuszcza co parę miesięcy po kilka nowych pilotów, ale na razie nie może trafić w dziesiątkę. Hulu robi to inaczej – stawia na mniejszą liczbę projektów, które wydają się mieć w sobie "to coś". Z "Casual" zdecydowanie wyszło, ale "Casual" to niszówka. Czy serialowa adaptacja "Dallas '63" Stephena Kinga z James Franco w roli głównej będzie wielkim hitem? Bardzo bym tego chciała.
5. Czytelnicy Serialowej chcą płacić za Netfliksa. W tym tygodniu zrobiliśmy spontaniczną sondę, w której zapytaliśmy Was, ile byście zapłacili za Netfliksa. Wasze odpowiedzi dają nadzieję, że Netflix ma czego szukać w naszym kraju. To teraz mam dla Was kolejną dobrą wiadomość: serwis rzeczywiście zbliża się do Polski, a dowodem na to są "Master of None" i "Jessica Jones" dostępne z polskimi napisami i lektorem.
6. Powroty kultowych brytyjskich seriali. "The Telegraph" w tym tygodniu pisał, że poznamy młodą Hiacyntę Bukiet, a ponadto BBC myśli o wskrzeszeniu kilku innych starych sitcomów. ITV z kolei reaktywowało "Cold Feet". To dobre wiadomości i nie ma się co bać o jakość, w końcu brytyjskie sezony mają po kilka odcinków, a w projekty bardzo często angażują się twórcy oryginałów.
7. Bryan Cranston śpiewa w dorosłym boysbandzie w "The Late Late Show". Ostatnio na Serialowej zaniedbaliśmy trochę programy talk show – tyle cudownych pomysłów Jimmy'ego Fallona Was omija! – ale to musicie zobaczyć. James Corden, Reggie Watts i Bryan Cranston stworzyli zespół M3n Not Boyz i zaśpiewali "I Can't Be Your Boy (Cuz I'm a Grown Man)". Po tym występie wszystkie panie porzucą chłopców na rzecz dorosłych facetów i ich minivanów!