15 serialowych bohaterek, które emanują seksapilem
Marta Wawrzyn
7 listopada 2015, 21:32
Joan Holloway (Christina Hendricks) – "Mad Men"
Oczywiście, "Mad Men" to bardzo inteligentny i skomplikowany serial pełen bardzo inteligentnych i skomplikowanych postaci. Za to go ceniliśmy i zawsze będziemy cenić. Ale nie da się ukryć, że magnesem przyciągającym widzów – obok dobrego scenariusza, pysznego klimatu retro i szeroko pojętej nostalgii – była Ruda. Kiedy obdarzona bardzo kobiecymi kształtami Christina Hendricks sunęła po biurze Sterling Cooper niczym wspaniały okręt, nie dało się oderwać od "Mad Men" wzroku.
Nie zamierzam zaprzeczać, jeśli powiecie, że uroku Joan nie da się sprowadzić do seksapilu. To prawda – była ona jedną z najciekawszych postaci, z różnych względów. Kobietą twardą, ambitną i nie do końca szczęśliwą. Ale jej wygląd, zmysłowy głos i sposób ubierania się niewątpliwie miały największy wpływ na to, jak była odbierana – przez widzów, przez szefów i przez klientów.
Tragiczne jest, że kiedy już dostała to, na co zasłużyła latami ciężkiej pracy, to tylko dlatego, że zdecydowała się poniżyć. Historia Joan obrazuje piekło kobiet z epoki "Mad Men" – może nie w aż takim stopniu co Betty, ale jednak.
Kalinda Sharma (Archie Panjabi) – "Żona idealna"
Bohaterka najbardziej odważnych scen erotycznych w amerykańskiej telewizji ogólnodostępnej, gdzie nie można pokazać niczego, nawet kawałka pośladka. Oczywiście, niektóre z tych scen były groteskowe – patrz: nieszczęsne lizanie lodów – ale niektóre stały się wręcz kultowe. Jak te z agentką FBI Laną Delaney.
Kalinda tak bardzo rozpalała widzów z dwóch powodów: dlatego, że była biseksualistką, i dlatego, że seks był dla niej po prostu ważny. Używała go jako broni, ciągle uprawiała rozmaite gierki, ale w końcu też potrafiła się zaangażować. Przy czym relację najbardziej podobną do związku stworzyła – ku rozpaczy części fandomu – nie z Laną, a z facetem, Carym.
Choć nie wszystko, co było związane z życiem erotycznym Kalindy było tak samo udane, a sama postać nieustannie balansowała na krawędzi przerysowania, to na pewno jedna z najbardziej wyrazistych serialowych kobiet ostatniej dekady. "Żona idealna" ma zresztą ogromny talent do pisania mocnych bohaterek – i seks bądź jego brak nie ma tu nic do rzeczy.
Lisa Tragnetti (Alexandra Daddario) – "True Detective"
Ręka w górę, kto nie pamiętał w ogóle imienia tej bohaterki. Ja właśnie je sprawdziłam w Wikipedii. Nie do końca też kojarzę, czym zajmowała się w życiu Lisa, poza prezentowaniem swoich wspaniałych kształtów detektywowi Hartowi. Wydaje mi się, że niczym ważnym – twórca "Detektywa" za nic nie potrafi pisać sensownych postaci kobiecych, a postać grana przez Alexandrę Daddario to najbardziej dobitny przykład.
Ale czy komuś to przeszkadzało? Alexandra była ozdobą 1. sezonu i do dziś scena, w której zdejmuje koszulkę, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych. Bo oczywiście, w "Detektywie" chodziło o filozoficzne dysputy, okultyzm, fascynujący obraz Luizjany i tysiąc innych rzeczy – ale to HBO. Golizna być musi. W tym przypadku golizna = Alexandra Daddario.
Ale to nie jest tak, że ta aktorka kojarzy się tylko z jednym. Tego, że zyskała sławę z takiego a nie innego powodu, raczej już nie zmieni, ale widać, że ma do całego zamieszania bardzo dużo dystansu. Kiedy wyciekły nagie zdjęcia gwiazd, oznajmiła na Twitterze, że jej tam nie znajdziemy, bo ona pokazuje się bez ubrania wyłącznie w telewizji.
A kiedy prezydent Obama powiedział, że ogląda "Datektywa", napisała coś takiego: "Prezydent widział moje cycki". I jak tu jej nie lubić?
…. The president has seen my boobs pic.twitter.com/I5BRXOl1UO
— Alexandra Daddario (@AADaddario) luty 18, 2014
Melisandre (Carice van Houten) – "Gra o tron"
W "Grze o tron" w zasadzie trudno wskazać kobiecą postać, która w ogóle by się z seksem nie kojarzyła. Chyba tylko Arya, która na razie wciąż jest dziewczynką i raczej obierze inną drogę niż uwodzenie i trucie Lannisterów. Cersei, Margaery, Shae, Daenerys, Sansa – wszystkie te panie albo używają seksu jako środka do celu, albo ktoś im pokazuje za pomocą seksu, gdzie jest ich miejsce.
Ale najbardziej okrutną, bezwzględną i wyrachowaną uwodzicielką jest Czerwona Kapłanka – Melisandre. Kobieta, która nawet w środku zimy może chodzić skąpo ubrana, bo rozgrzewa ją wewnętrzny ogień. Naprawdę nie dziwię się, że Stannis dał się omotać – dziwię się raczej, że Jon Snow się nie dał. Nie sądzę, żeby ktoś przed nim odmówił Melisandre, kiedy ta rozpięła swe szaty.
Scena seksu na mapie Westeros z początku 2. sezonu do dziś pozostaje jedną z najbardziej pomysłowych rzeczy, jakie pokazano w "Grze o tron". I pierwszym z wielu dowodów na to, jak skuteczną manipulantką jest Melisandre, która w stopniu więcej niż zaawansowanym opanowała użycie najprostszej broni, jaką można sobie tylko wyobrazić.
Santana Lopez (Naya Rivera) – "Glee"
Jeśli ma się figurę Nayi Rivery i nosi się non stop strój cheerleaderki z króciutką spódniczką, prawdopodobnie łatwo jest emanować seksem. Choć w przypadku Santany to chyba coś więcej. Dziewczyna miała "to coś". Była wyrazista, wygadana i ostra jak diabli. Uwielbiałam jej riposty, a kiedy dorywała się do mikrofonu, oczywiście też biła wszystkich na głowę. Słowem – pełen pakiet.
Pieprzyku dodawał fakt, że Santana najpierw wolała chłopców, a potem przerzuciła się na dziewczyny. A dokładniej – na jedną dziewczynę, z którą stworzyła jeden z najfajniejszych serialowych związków. I nawet kiedy powinna już stać się nudną połówką stałego związku, wciąż wymiatała.
Virginia Johnson (Lizzy Caplan) – "Masters of Sex"
Pierwszy sezon "Masters of Sex" zapoznał nas całkiem nieźle z badaniami Mastersa i Johnson oraz idealnymi piersiami Lizzy Caplan. Dziewczyna wygląda jak dzieło sztuki i wypada w scenach seksu tak naturalnie, że na początku serialu rozbierała się chyba w każdym odcinku. I choć serial telewizji Showtime wiele nazmyślał, to akurat nie jest przekłamanie.
Prawdziwa Virginia, choć nie aż tak urodziwa jak Lizzy, też miała bardzo swobodne – zwłaszcza jak na tamte czasy – podejście do seksu. Potem mówiła, iż wzięło się to stąd, że wychowała się na farmie, gdzie wszyscy traktowali seks jak normalny aspekt życia. Nic, czego trzeba by się specjalnie wstydzić.
To dość wyjątkowe podejście jak na lata 50. i początek lat 60., kiedy to Amerykanie byli mocno skrępowani gorsetem fałszywej moralności. A dodatkowo pamiętajmy, że St. Louis leży w Pasie Biblijnym. Taka kobieta jak Virginia – rozwiedziona, zmieniająca ciągle partnerów i potrafiąca oddzielać seks od miłości – nie mogła mieć wtedy łatwo. "Masters of Sex" to wszystko pokazuje, ale też pokazuje, jak niezwykłą osobą była Virginia. Mądrą, pełną empatii, pracowitą no i rzeczywiście pełną seksapilu.
Alex Parrish (Priyanka Chopra) – "Quantico"
Nie oszukujmy się: Priyanka Chopra to główny, a momentami jedyny powód, dla którego oglądamy "Quantico". Dziewczyna jest prześliczna i bardzo, ale to bardzo gorąca. Zapewne nieprzypadkowo jedna z pierwszych scen, w jakich występuje, to scena przygodnego seksu w aucie. Twórcy serialu chcą, aby tak nam się ta bohaterka kojarzyła i abyśmy chcieli to oglądać choćby właśnie z jej powodu.
I wydaje mi się, że trafili w dziesiątkę. Bez pięknej Priyanki, zawsze ubranej w podkreślające figurę ciuchy (nawet górne guziki standardowej koszulki rekrutów z Quantico zawsze ma rozpięte!), tego serialu po prostu by nie było. Oczywiście, prawdą jest, że okazała się całkiem niezłą aktorką. Ale gdyby nie uroda, to by nic nie dało. W "Quantico" chodzi przede wszystkim o to, aby móc popatrzeć właśnie na nią.
Choć trzeba przyznać, że serialowa Shelby też daje radę – pod tym względem i każdym innym.
Rebecca Bowman (Lili Simmons) – "Banshee"
Zrobienie z amiszki najseksowniejszej serialowej postaci to jeden z dowodów na to, jak cudownie chorą wyobraźnię mają twórcy "Banshee". Rebecca cały czas balansuje pomiędzy grzeczną dziewczynką, która gdzieś tam w głębi szanuje przekonania rodziców, i nimfetką, która po zdjęciu czepka postanowiła zatracić się w przygodnym seksie i innego rodzaju szaleństwach.
Ale to nie koniec, to tak naprawdę dopiero początek. Wszelkie granice Rebecca zaczęła przekraczać, kiedy stała się prawą ręką swojego wujka, Kaia Proctora. W ostatnim sezonie przerobiliśmy już chyba wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. A warto przy tym zauważyć, że niezależnie od tego, jak bardzo Rebecca przekracza granice zła, twórcy serialu ciągle próbują nam powiedzieć, że ona tak naprawdę jest niewinną dziewczynką w białej sukienusi. Trochę pogubioną, ale przecież daleką od tego, by stać się złem wcielonym.
I prawdopodobnie dlatego to tak działa – "Banshee" to serial dla dużych chłopców, a Rebecca to postać stworzona po to, by męska wyobraźnia pracowała.
Samantha Jones (Kim Cattrall) – "Seks w wielkim mieście"
Telewizyjna seksbomba z czasów, kiedy telewizyjne seksbomby nie były chlebem powszednim. Samantha miała totalnego fioła na punkcie seksu – wszystkie pozostałe serialowe dziewczyny przy niej prezentowały się jak pensjonarki, a przecież też świętoszkami nie były. Nie chcę nawet sprawdzać liczby jej partnerów seksualnych – choć jestem pewna, że internet zna odpowiedź na to pytanie. Dość powiedzieć, że zdarzało się kilku na odcinek.
Prowadząca pełne erotycznych przygód życie PR-ówka mówiła kilkanaście lat temu kobietom, że mogą wszystko. Jeśli chcą, mogą traktować seks jak facet i zupełnie się tym nie przejmować. Mają do tego pełne prawo. Dziś mało kto chyba by pomyślał inaczej, ale nawet te 15 lat temu to jeszcze nie była taka oczywistość. "Seks w wielkim mieście" – w którym nie ma bardzo odważnych scen, jeśli porównywać go z "Grą o tron" czy "Masters of Sex" – był serialem mocno kontrowersyjnym, prawdziwą biblią wyzwolonych kobiet, a Samantha stała na czele tej rewolucji.
Dziś "Seks w wielkim mieście" ogląda się w zasadzie już jak typową obyczajówkę, całkiem przyjemną, ale daleką od dzieła wybitnego czy przełomowego. Kiedy jednak chodziłam do liceum i serial pokazywano praktycznie o północy w Telewizji Polskiej, czułam się jakbym oglądała coś zakazanego. Rozmowy dziewczyn wydawały mi się bardzo pieprzne, a o Samancie nie miałam chyba najlepszego zdania. Teraz uważam, że to postać kultowa i bardzo odważnie napisana, jak na tamte czasy. Kim Cattrall też wykazała się sporą odwagą, wcielając się w tę bohaterkę.
Stella Gibson (Gillian Anderson) – "The Fall"
Dawno, dawno temu, jakoś mniej więcej za czasów podstawówki, miałam kolegę, który był zakochany w agentce Scully. W ogóle tego nie rozumiałam, bo ta chłodna, ubrana w za duże marynarki kobieta wydawała mi się zawsze raczej typową "kobietą pracującą" niż pięknością. Dziś myślę, że to wina lektora, który zagłuszał Gillian Anderson. Naprawdę, zmysłowy, zawsze spokojny głos to znacząca część jej uroku.
Ale oczywiście Stellę od Scully różni bardzo dużo – długie blond włosy, jedwabne bluzki rozpięte odrobinę bardziej niż być powinny, dopasowane spódnice, idealny makijaż, czerwone paznokcie. No i oczywiście sposób, w jaki traktuje seks. Trochę jak facet. Potrafi wyrwać młodszego współpracownika i spędzić z nim noc bez zobowiązań albo zacząć całować się przy kieliszku wina z piękną patolog graną przez Archie Panjabi.
I uważa, że ma do tego wszystkiego pełne prawo, bo to nie jest tak, że kogoś krzywdzi. Wszyscy znają reguły gry, a ona niczego nikomu nie obiecuje ani nikogo nie kusi. Jest po prostu sobą, do czego ma pełne prawo. Jej seksapil jest bardzo, ale to bardzo subtelny, niemniej jednak faktem jest, że Stella działa na facetów piorunująco. Na kobiety zresztą też.
Jessica Hamby (Deborah Ann Woll) – "Czysta krew"
Ach, Jessica, słodka Jessica! Chyba wszyscy moi koledzy się w niej podkochiwali i to dla niej oglądali "Czystą krew", nawet kiedy już naprawdę nie dało się tego oglądać. Nastoletnia dziewica przemieniona w wampira działała na męską wyobraźnię, zwłaszcza kiedy zaczęła być aktywna seksualnie i okazało się, że do końca swojego wampirzego życia będzie przeżywać koszmar, który "zwykłe" kobiety na szczęście przeżywają tylko raz.
Swoje zrobiły też słodkie sukienki no i to, że Deborah Ann Woll jest po prostu bardzo ładną dziewczyną. Mimo że Deborah, jako jedna z niewielu aktorek w "Czystej krwi", nigdy nie zdjęła stanika, to prawdopodobnie właśnie ona uchodzi za najseksowniejszą serialową wampirzycę – przynajmniej ze stałej obsady.
A tę niesamowitą scenę z czerwonym kapturkiem wszyscy fani pewnie widzieli dziesiątki razy.
Alison Lockhart (Ruth Wilson) – "The Affair"
A najnowszym odcinku "The Affair" (2×05) Alison z zaskoczeniem odkryła, że wszyscy dookoła uważają ją nie tyle za człowieka, co za istotę seksualną. My od dawna wiedzieliśmy, że Noah tak na nią patrzy, bo przecież widzieliśmy jego perspektywę. Dla niego ta kobieta od samego początku – czyli od spotkania w barze, kiedy obsługiwała jego i jego rodzinę, ubrana w wymięty uniform w okropnym kolorze – jest definicją seksu, obiektem pożądania. Teraz okazało się, że tak samo patrzą na nią inni mężczyźni, zaś ich żony szczerze jej nienawidzą.
To odkrycie stanowiło dla niej spore zaskoczenie – bo ona sama siebie postrzega raczej jako jeden wielki bałagan, przede wszystkim emocjonalny, ale nie tylko. Noah ciągle ją widzi paradującą w zwiewnych sukienkach, więcej odsłaniających niż zasłaniających. Ona zaś pamięta stare swetry, byle jakie koszulki i nieuczesane włosy.
My mamy dostęp do obu wersji Alison i wiemy, że w obu jest coś prawdziwego. Tragedia, która ją spotkała, nie mówi o niej całej prawdy. Szalony, trwający godzinami seks z żonatym facetem to też część prawdy o niej. I trzeba przyznać, że Ruth Wilson jest w każdej wersji – również w scenach erotycznych – świetna. Bardzo zmysłowa i naturalna. Zawsze wypada rewelacyjnie, choć, jak sama mówiła, nie do końca jej odpowiada, że od aktorek ciągle ktoś wymaga zdjęcia stanika i udawania orgazmu, zaś facetów traktuje się ulgowo.
Niemniej jednak bez seksu nie byłoby "The Affair", a bez "The Affair" nie byłoby Złotego Globu dla Ruth.
Stella Carlin (Ruby Rose) – "Orange Is the New Black"
Jenji Kohan ma ogromny talent do pokazywania kobiecej strony seksu. W "Orange Is the New Black" jest sporo i golizny, i niewybrednych żartów, i zrobionych z dużym wyczuciem lesbijskich scen erotycznych. Tak jest od pierwszych scen pilota – pamiętacie Piper w wannie?
Aż do 3. sezonu wydawało się, że Piper i Alex to najbardziej rozerotyzowana lesbijska para, jaką można sobie wyobrazić (w tym miejscu warto przypomnieć nasz ranking najseksowniejszych lesbijek), a potem pojawiła się Ruby Rose. Australijska modelka o zmysłowym głosie i męskiej fryzurze, której ciało pokryte jest tatuażami. Pojawiła się, namieszała bardzo dużo w życiu Piper i sprawiła, że fandom oszalał.
Co oczywiście związane jest z tym, że Ruby Rose jest taką a nie inną osobą – to znaczy chętnie wypowiada się na temat swojej skomplikowanej tożsamości seksualnej i nie ma problemu z rozebraniem się przed kamerą. Stella i Ruby to ta sama osoba, tyle że ta pierwsza wylądowała za kratkami, a ta druga została gwiazdą. Wiele więcej ich jednak nie różni.
Nancy Botwin (Mary-Louise Parker) – "Trawka"
Nancy to praktycznie synonim gorącej mamuśki. Urodziwa i pełna naturalnego wdzięku kobieta w średnim wieku, która została dilerką narkotyków, żeby zarobić na utrzymanie rodziny po śmierci męża, przez osiem sezonów paradowała w kusych sukienkach i zawsze prezentowała się tak samo sexy. Zwłaszcza że Mary-Louise Parker nie miała oporów przed zdejmowaniem stanika, a piersi miała kształtne, oj, kształtne…
Trzeba przyznać, że Nancy miała swój styl, była przeurocza, uwodzicielska i nigdy nie przekraczała granic, poza którymi moglibyśmy przestać ją lubić. Pamiętam, jak styl ubierania się Nancy próbowała skopiować Celia – i wyszła katastrofa. Nie da się ukryć, że nie każda pani po czterdziestce tak może, ale na szczęście Jenji Kohan – która naprawdę ma do takich rzeczy oko – znalazła taką, która pasowała do tej roli idealnie.
Fiona Gallagher (Emmy Rossum) – "Shameless"
"Shameless" to jeden z tych seriali, które mają najostrzejsze sceny seksu. W zasadzie wszyscy biegają tutaj nago, jeden z panów prezentował przed kamerami penisa, a panie rzadko kiedy mają opory przed zdjęciem stanika. Z równą pasją seks uprawiają nastolatkowie i osoby w wieku więcej niż średnim, we wszelkich możliwych konfiguracjach. Wszyscy chyba pamiętają trójkąt Vee z mężem i własną matką.
Emmy Rossum kiedyś mówiła, że to wynika z jednej rzeczy: serial o sporej grupce osób żyjących w biedzie w niezbyt dużym domu w ten sposób staje się bardziej wiarygodny. W domu Gallagherów nie ma żadnej prywatności, wszyscy widzą wszystko i słyszą wszystko. I my też możemy posmakować tego specyficznego stylu życia.
Najbardziej mnie zawsze dziwiło, jak to się dzieje, że Fiona praktycznie zawsze zachowuje klasę. Nawet jeśli zakłada spódniczkę, która niczego nie zakrywa, i robi sobie ostry makijaż, wygląda po prostu jak młoda atrakcyjna dziewczyna. Nie ma w niej niczego wulgarnego, choć przecież emanuje seksapilem na całego, niezależnie od tego, czy akurat podziwiamy ją bez niczego, czy też ma na sobie stare dżinsy i gruby sweter. To po prostu śliczna i charakterna dziewczyna, która wychowała się w takim a nie innym środowisku.