Szef Netfliksa: Za dużo seriali? Raczej za mało!
Marta Wawrzyn
4 listopada 2015, 11:28
Seriali powinno być jeszcze więcej, po to aby każdy mógł wybierać spośród tego, co rzeczywiście mu się podoba. Takie podejście prezentuje Netflix.
Seriali powinno być jeszcze więcej, po to aby każdy mógł wybierać spośród tego, co rzeczywiście mu się podoba. Takie podejście prezentuje Netflix.
John Landgraf z FX Networks powiedział w sierpniu podczas TCA Press Tour, że teraz produkuje się za dużo seriali. W 2015 roku ma zostać wypuszczonych ok. 400 tytułów. "To jest po prostu za dużo telewizji. Podejrzewam, że w 2015 albo 2016 roku powstanie najwięcej seriali w historii amerykańskiej telewizji, ale potem ich liczba zacznie jednak spadać" – mówił szef popularnej kablówki.
I w zasadzie trudno się z nim nie zgadzać. FX Networks podliczyło, że w zeszłym roku ukazało się w USA 328 tytułów, z czego 180 wyprodukowały stacje kablowe, 124 – stacje ogólnodostępne i tylko 24 – platformy internetowe. Liczba seriali rośnie i to w szybkim tempie – zwłaszcza tych najlepszych, z kablówek i serwisów w stylu Netfliksa. Poniższa infografika, prezentująca wzrost liczby seriali w kablówkach, to najlepszy dowód.
Zdrowy rozsądek niby podpowiada, że seriali powinno być jednak trochę mniej, bo w ten sposób mielibyśmy czas śledzić wszystko, na co mamy ochotę. Ale… czy aby na pewno?
Business Insider cytuje wczorajszą wypowiedź Reeda Hastingsa, CEO Netfliksa, który widzi sprawy zupełnie inaczej. Jego zdaniem Landgraf nie ma racji, seriali wciąż jest zdecydowanie za mało.
Żyjemy w czasach, kiedy wreszcie mamy wybór – niby szeroki, ale jeszcze niewystarczająco. "Wiecie, teraz jest też więcej jedzenia niż kiedykolwiek wcześniej. Ludzie mają znacznie większy wybór. Uważam, że jeśli ktoś robi świetne seriale, zawsze znajdzie widzów" – oznajmił Hastings.
Szef Netfliksa dodał, że teraz konsumenci wydają więcej pieniędzy na rozrywkę niż kiedykolwiek wcześniej i na dodatek te wydatki szybko rosną. Nie tylko seriale mają się świetnie, rośnie też choćby przemysł związany z grami, który na dodatek staje się coraz bardziej innowacyjny. I to dobra wiadomość dla klientów – jest z czego wybierać.
Trzeba przyznać, że w tym, co mówi Hastings, coś jest. Oczywiście, widzowie uzależnieni od seriali tak jak my z każdym rokiem cierpią na coraz większe braki czasu i mają problem z upchnięciem w swojej ramówce kolejnego tytułu, bo już oglądają po trzydzieści czy czterdzieści seriali tygodniowo. Ale "zwykli" widzowie często jeszcze mają problemy ze znalezieniem czegoś skrojonego idealnie pod ich gust.
Plan Netfliksa, który wypuszcza coraz bardziej różnorodne produkcje – od "House of Cards" i "Orange Is the New Black", przez "Daredevila" i "Jessicę Jones", aż po nowe odcinki "Pełnej chaty" czy "Gilmore Girls", które mają pojawić się w przyszłym roku – najwyraźniej polega na tym, żeby dać coś każdemu. Zaspokoić wszelkie gusta. Sprawić, by każdy miał powód założyć sobie konto na Netfliksie. I jak na razie to działa – wystarczy spojrzeć, w jakim tempie rośnie widownia Netfliksa.