Serialowa alternatywa: "Case Histories"
Mateusz Piesowicz
28 października 2015, 21:33
Wielka Brytania detektywami stoi. Recenzowany niedawno na Serialowej "River" tylko tę tezę potwierdził. W Alternatywie zajrzymy jednak na rzadziej uczęszczane terytorium – Londyn zamienimy na Edynburg, by porozwiązywać kryminalne zagadki z Jacksonem Brodie, bohaterem "Case Histories".
Wielka Brytania detektywami stoi. Recenzowany niedawno na Serialowej "River" tylko tę tezę potwierdził. W Alternatywie zajrzymy jednak na rzadziej uczęszczane terytorium – Londyn zamienimy na Edynburg, by porozwiązywać kryminalne zagadki z Jacksonem Brodie, bohaterem "Case Histories".
Kolejny detektyw po przejściach? Nie do końca. Jacksona od jego kolegów po fachu z innych seriali odróżniają dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze, nie jest policjantem. Był nim, ale musiał zakończyć karierę w okolicznościach, które teraz nie przysparzają mu popularności wśród mundurowych. Jest za to prywatnym detektywem, co ułatwia sprawę o tyle, że wiele może załatwić mniej oficjalnymi kanałami, ale wiąże się też z tym, że zamiast tropić morderców, czasem musi po prostu odnaleźć dowody niewierności małżeńskiej. Jacksona jednak nie bardzo to martwi, bo, i to druga z różnic, jest dość pogodnym człowiekiem.
Nazwanie go wesołkiem byłoby wprawdzie przesadą, ale nie da się ukryć, że detektywowi Brodie'emu daleko do mrocznych postaci w rodzaju Luthera. Swoje oczywiście przeszedł – jest rozwodnikiem (chyba się jeszcze nie spotkałem z detektywem, który żyłby w szczęśliwym związku), a w dzieciństwie spotkała go rodzinna tragedia, ale nasz bohater zdaje się mieć kontrolę nad swoimi demonami. Stosunki z żoną są niezłe, z kilkuletnią córką wręcz bardzo dobre, a kontakty z innymi ludźmi przychodzą mu bardzo łatwo. Właściwie jedynym, po czym można poznać, że w środku tego człowieka siedzi coś mrocznego, jest melancholijna muzyka, której namiętnie słucha w samochodzie.
Charakter Jacksona Brodie rzutuje na cały serial, który zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji swoją lekką atmosferą. Nie oznacza to absolutnie, że uderza w komediowe tony – sprawy rozwiązywane przez bohatera dotyczą zazwyczaj bardzo brutalnych morderstw (które twórcy potrafią pieczołowicie odtworzyć) lub tajemniczych zaginięć. Jednak całość podana jest jakby od niechcenia, a wątki kryminalne swobodnie mieszają się z obyczajowymi. Ba, chwilami nawet to te drugie są tu istotniejsze. Często najważniejszym pytaniem w odcinku jest nie to, kto zabił, ale dlaczego lub jaki miało to wpływ na powiązanych z tym zdarzeniem ludzi. Stąd też nieraz kulminacyjnym momentem jest emocjonalna reakcja, a nie znalezienie winnego.
Sam Jackson jest natomiast zupełnie zwyczajnym facetem w średnim wieku, który w życiu zawodowym zdaje się kierować w równym stopniu sercem, co rozumem. Dlatego nie odmówi pomocy zdziwaczałej staruszce poszukującej jednego ze swoich licznych kotów, nawet jeśli ta zalega z rachunkami. Fakt, że nie nosi odznaki, tylko dodaje mu człowieczeństwa i niejako zrównuje z ludźmi, którym pomaga.
Taki dusza człowiek mógłby szybko znudzić, ale nie pozwala na to grający go Jason Isaacs. Możecie go kojarzyć z kliku seriali (m. in. "Awake"), choć pewnie większość zna go jako Lucjusza Malfoya z filmów o Harrym Potterze. Tutaj wcielił się w kompletnie inną postać i wypadł bardzo przekonująco. Jackson ma swoje problemy, ale nie pozwala, by go one przytłoczyły, czy wpędziły w depresję. Nie jest też nadczłowiekiem – nieraz zdarza mu się solidnie oberwać i mieć poważne wątpliwości, co do swoich działań. Isaacs daje mu jednak twarz poczciwca, który stara się zawsze postępować, jak najlepiej, a na pewno w zgodzie z samym sobą. To sprawia, że momentalnie zyskuje sympatię widzów i nie traci jej ani na chwilę.
Znaczące jest to, że do tej pory poświęciłem prawie cały tekst głównemu bohaterowi. "Case Histories" jest bowiem w sporym stopniu serialem, który opiera się na tej jednej postaci. Reszta tworzy całkiem urozmaicone, ale jednak tylko tło. Powracające wątki rodzinne i romansowe trzymają solidny poziom, ale też nie ma się, co oszukiwać, nie są szczególnie porywające. Każdy z pobocznych bohaterów jest przedstawiony tylko poprzez pryzmat swoich relacji z Jacksonem, co nie sprzyja zbudowaniu postaci, które szczególnie mocno utkwiłyby w pamięci. Wszyscy mają jednak wyraźny indywidualny rys, a że do tego są dobrze obsadzeni (wyróżnia się Millie Innes w roli Marlee, córki Jacksona), to jako podkład dla głównego bohatera wypadają nieźle.
Słowem "niezłe" można też określić sprawy, jakimi zajmuje się nasz detektyw. Te, jak to w kryminałach bywa, są lepsze i gorsze. Chwilami twórcy wystawiają swoją wiarygodność na solidną próbę, racząc widzów zdumiewającymi zbiegami okoliczności, ale też nigdy nie przekraczają pewnych granic. Poszczególne historie zachowują spójność, a przy tym w pewnym stopniu wymykają się męczącym proceduralnym schematom, dzięki mieszaniu kilku różnych spraw ze sobą. Dwa, trzy oddzielne śledztwa w odcinku to standard, ale dzięki czytelnej narracji nie sposób się pogubić.
"Case Histories" są adaptacją poczytnych kryminałów autorstwa Kate Atkinson z Jacksonem Brodie w roli głównej (co w pewnym stopniu tłumaczy brak wyrazistego drugiego planu) i jako takie wypadają solidnie. Nie jest to na pewno szczyt umiejętności brytyjskich twórców, ale serial posiada kilka wyróżniających cech, na czele z głównym bohaterem, uzupełnionych dobrą kryminalną robotą. Jeśli więc szukacie niezobowiązującej rozrywki na kilka wieczorów (całość to tylko dziewięć odcinków), która potrafi w równym stopniu zaciekawić, rozbawić i potrzymać w napięciu, to serial od BBC One mogę z czystym sumieniem polecić. A w ramach ciekawostki jeszcze dodam, że autorka książkowych oryginałów jest pomysłodawczynią "The Catch" – nowego serialu Shondalandu zaplanowanego na midseason. Może więc fani się skuszą?
***
W kolejnej Serialowej alternatywie – już za tydzień – wybierzemy się na brytyjską prowincję i sprawdzimy, co to takiego "Safe House" i jak prezentuje się Christopher Eccleston z zarostem.