Emmy 2015: Oto 10 moich ulubionych momentów
Marta Wawrzyn
21 września 2015, 19:33
Było już o tym, co nie do końca w tym roku mi się podobało, teraz będzie wyłącznie o fajnych momentach 67. gali rozdania nagród Emmy. Od ekipy "Gry o tron" wspaniale prezentującej się na scenie aż po Jona Hamma wdrapującego się na ową scenę bez użycia schodów. Oto mój top 10 najlepszych momentów Emmy 2015.
Było już o tym, co nie do końca w tym roku mi się podobało, teraz będzie wyłącznie o fajnych momentach 67. gali rozdania nagród Emmy. Od ekipy "Gry o tron" wspaniale prezentującej się na scenie aż po Jona Hamma wdrapującego się na ową scenę bez użycia schodów. Oto mój top 10 najlepszych momentów Emmy 2015.
10. Cały "Veep" skacze z radości. Jeśli za rok znów wszystko zgarnie "Veep", z pewnością będę narzekać, ale teraz wypada tylko się cieszyć, że tak niszowy serial został obsypany nagrodami. I Julia Louis-Dreyfus, i Tony Hale na swoje nagrody zasłużyli – powiem więcej, Emmy powinna jeszcze dostać Anna Chlumsky. Szalenie mi się podobało, kiedy brytyjscy twórcy serialu dziękowali HBO, że mogą nabijać się z amerykańskiej polityki i zarabiać amerykańskie pieniądze. A kiedy cała ekipa skakała po ogłoszeniu – przez samego Mela Brooksa! – werdyktu w kategorii "Najlepszy serial komediowy", miałam ochotę skakać razem z nimi. Nie tylko dlatego, że skończyło się panowanie "Modern Family".
9. Jill Soloway znów wygrywa. "Transparent" przegrał z "Veepem", ale to nie znaczy, że mocny przekaz, który niesie ze sobą ten serial, nie został usłyszany przez Akademię Telewizyjną. Swoją pierwszą Emmy otrzymała Jill Soloway, z pustymi rękoma z gali nie wyszedł też Jeffrey Tambor. I oboje skorzystali z okazji, by jeszcze raz powtórzyć, jak ważne jest to, co ma do przekazania "Transparent".
8. Amy Poehler znów nie wygrywa, ale co z tego. Amy Poehler nie dostała Emmy za ostatni sezon "Parks and Recreation", sam serial też został pominięty. Aż trudno w to uwierzyć, ale Amy wciąż nie ma żadnej Emmy. Do tej pory pocieszała się imprezami loserów, organizowanymi do spółki z Jonem Hammem, teraz i to się skończy. Ale i tak ją z tej gali zapamiętamy. Oto dlaczego:
7. Dwie Amy są lepsze niż jedna. Kiedy na scenie pojawiły się dwie Amy – Poehler i Schumer – od razu podniosły się głosy, że następnym razem one mogłyby poprowadzić tę imprezę we dwójkę. Rzeczywiście stanowią one razem fajny duet, a przy okazji warto odnotować, że Amy Schumer właśnie dostała swoją pierwszą Emmy w kategorii Najlepszy program rozrywkowy ze skeczami.
As the old saying goes, two Amys are better than one http://t.co/JHalYy5BAw #Emmys pic.twitter.com/Xjyp3bEPic
— People magazine (@people) September 21, 2015
6. "Olive Kitteridge" zgarnia wszystko, a Frances McDormand znów nieporuszona. Podczas Złotych Globów Frances McDormand stała się bohaterką memu, bo nic nie było w stanie jej poruszyć ani rozśmieszyć. Tym razem też – inne aktorki płakały i emocjonowały się, a ona wyszła na scenę, jakby to była dla niej najzwyklejsza sytuacja na świecie, i złożyła proste podziękowanie. Dla mnie super!
5. Wszystkie urocze momenty Andy'ego Samberga. Andy Samberg jako gospodarz zebrał różne opinie i w zasadzie mnie to nie dziwi. Żarty były raczej przeciętne, nikt nie dostał od niego w twarz, nikt się na niego nie oburzył. Najmocniejsze słowa, które padły z jego ust, to te o rasizmie i seksizmie, ostro robiło się też, kiedy wspominany był 2. sezon "Detektywa.
Ale jeśli to pominąć, to była chyba najsympatyczniejsza gala rozdania Emmy, jaką widziałam. Andy non stop szeroko się uśmiechał i wyglądał jakby się tam po prostu dobrze bawił, a całość oglądało się jak długi odcinek "Brooklyn 9-9". Zaczęło się od digital shorta w stylu tych, które Andy robił w "Saturday Night Live". Udało mu się tutaj uchwycić życie typowego oglądacza seriali. Pamiętajcie w tym sezonie o regularnych prysznicach! Raz na rok to podobno za mało.
Potem przyszedł czas na monolog otwarcia, który porwać nie porwał, ale nie musiał. Nawet kiedy robiło się ostrzej, Andy Samberg pozostawał najsympatyczniejszym facetem na świecie.
A jak Wam się podobał numer z hasłem do HBO Now? Na Twitterze ludzie donosili, że naprawdę działało! Przynajmniej przez chwilę.
4. Reklama Coca-Coli z twistem. Don Draper byłby z Andy'ego dumny – no, przynajmniej do czasu… To jest zdecydowanie jeden z moich ulubionych momentów tegorocznej gali – nie mogłoby być inaczej, skoro mamy tu Andy'ego, parodię "Mad Men" i jeszcze akcent z "Parks & Rec".
3. Viola Davis i jej historyczna Emmy. W tym roku trzy czarnoskóre aktorki dostały Emmy. Pierwszą Afroamerykanką, która otrzymała tę nagrodę za główną rolę kobiecą, jest Viola Davis. Można lubić "How to Get Away with Murder", można go nie lubić – ale jednego nie da się temu serialowi i jego twórczyni odebrać. Shonda Rhimes stworzyła miejsce w telewizji, gdzie czarnoskóre aktorki błyszczą. Viola Davis ma rację – do tej pory one się nie przebijały, bo po prostu ich nie było widać w TV. A nie było ich widać w TV, bo nikt im nie dawał ról. Teraz amerykańska telewizja wreszcie zaczyna odzwierciedlać rzeczywistość, a Emmy dla Davis to jeden z kroków milowych.
2. Cała ekipa "Gry o tron" na scenie – a zapowiada ją Tracy Morgan! Ponarzekaliśmy już, że "Gra o tron" dostała Emmy za słaby sezon, to teraz pozachwycajmy się tym, jak świetnie ta ekipa prezentuje się na tej scenie. To wielki moment, a oni wszyscy wyglądają fantastycznie i zdecydowanie na to zasłużyli. Na dodatek nagrodę wręczał im Tracy Morgan, który dochodzi już do siebie po koszmarnym wypadku i nawet zaczyna na jego temat niepewnie żartować.
1. Niesamowita owacja dla Jona Hamma. Ukoronowanie (dotychczasowej) kariery Jona Hamma i nagroda pocieszenia dla "Mad Men". Serialowy Don Draper dziękował m.in. swojemu psu i byłej dziewczynie (w tej kolejności), ale najbardziej wszystkim pewnie zapadnie w pamięć sposób, w jaki dostał się na scenę. Owacji na stojąco nie ma co się dziwić: trzeba było 16 nominacji i 8 lat, żeby ta nagroda wreszcie znalazła się w rękach tego fantastycznego aktora. I tylko szkoda, że Elisabeth Moss zakończyła przygodę z "Mad Men" bez choćby jednej Emmy.