Oto dlaczego "Gra o tron" mogła nigdy nie powstać
Marta Wawrzyn
26 lipca 2015, 18:03
"Gra o tron" powstawała kilka lat, pierwsza wersja pilota była fatalna, Daenerys grała zupełnie inna aktorka. To tylko niektóre z powodów, dla których cały wielki projekt HBO mógł wylądować w koszu.
"Gra o tron" powstawała kilka lat, pierwsza wersja pilota była fatalna, Daenerys grała zupełnie inna aktorka. To tylko niektóre z powodów, dla których cały wielki projekt HBO mógł wylądować w koszu.
Youtube'owa ekipa The Film Theorists wzięła na warsztat "Grę o tron" i przypomniała ciekawostki dotyczące początków serialu. Nie były to łatwe początki – wiele rzeczy szło na opak i przez moment w projekt zwątpili nawet jego pomysłodawcy.
A warto wiedzieć, że David Benioff i D.B. Weiss nie byli pierwszymi producentami, którzy zainteresowali się "Pieśnią Lodu i Ognia" George'a R.R. Martina. Po tym jak pisarz wydał "Starcie królów", a na dodatek jeszcze filmowy "Władca Pierścieni" okazał się ogromnym sukcesem, wielu filmowców chciało zrobić swoją wersję historii walki o Żelazny Tron. Martin nie pozwolił, żeby powstał film, bo uważał, że nawet gdyby stworzono trylogię, wciąż wszystko by się tam nie zmieściło. Potem były pomysły, aby sagę zamieniła w serial któraś z amerykańskich telewizji ogólnodostępnych, ale oczywiście nie dałoby się tam pokazać seksu i przemocy, które są esencją "Gry o tron".
Martin zgodził się na serialową adaptację, dopiero kiedy przyszli do niego Benioff i Weiss i podobno prawidłowo odpowiedzieli na pytanie, kim jest matka Jona Snowa. Ale i tak długo wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie. HBO zamówiło pilot w 2007 roku, castingi ruszyły dopiero w 2009 roku. Peter Dinklage i Sean Bean zostali wybrani jako pierwsi. W przypadku tego pierwszego castingu w zasadzie nie było – Dinklage był pierwszym i jedynym wyborem, nikt inny nie był w ogóle przesłuchiwany do roli Tyriona.
Tajemnicą poliszynela jest, że pierwsza wersja pilota była fatalna. Nigdy jej nie pokazano w telewizji, a Benioff i Weiss sami byli przekonani, że schrzanili swoją szansę. HBO pozwoliło im jednak zacząć od nowa i pierwszy odcinek serialu nakręcono po jakimś czasie jeszcze raz. Ale nie tylko scenariusz zmieniono, wymianie podległa też część obsady.
W pierwszej wersji pilota, której pewnie nigdy nie zobaczymy, Daenerys Targaryen grała nie Emilia Clarke, a Tamzin Merchant, którą możecie kojarzyć na przykład z "Tudorów". Z kolei Jennifer Ehle wcielała się w postać Catelyn Stark. Było też jeszcze kilka zmian castingowych na drugim planie.
Producenci "Gry o tron" podjęli dość kontrowersyjną decyzję, by postarzyć bohaterów o kilka lat. Powód? Bo obawiali się, iż seks Khala Drogo z 13-letnią Daenerys wzbudzi za dużo kontrowersji, nawet jeśli wszyscy aktorzy są dorośli. Dlatego też kiedy poznajemy przyszłą Matkę Smoków w serialu, ma ona nie 13, a 16 lat. Starsze niż w książkach są dzieci Lannisterów, ale też dorosłe postacie, jak Ned Stark czy Robert Baratheon.
Pierwszy sezon "Gry o tron" był ciekawy jeszcze pod jednym względem. Mianowicie okazało się, że nakręcono za mało materiału, by wypełnić godzinne odcinki, więc napisano trochę nowych scen, specjalnie na potrzeby serialu. A ponieważ nie starczyło budżetu na zrobienie czegoś spektakularnego, te sceny to po prostu rozmowy bohaterów. Aby serial było stać na te wypełniacze, zrezygnowano z pokazania bitwy, w której brał udział Tyrion.
Zobaczcie wideo The Film Theorists, w którym są te i inne ciekawostki dotyczące początków "Gry o tron".