"Martwa" bohaterka wróci w 6. serii "Gry o tron"?
Marta Wawrzyn
19 lipca 2015, 18:02
Bohaterka, którą po finale 5. sezonu wszyscy chyba uznaliśmy za martwą, może jednak powrócić. Aktorka, która ją gra, pojawiła się na planie, wywołując burzę spekulacji. Uwaga na spoilery!
Bohaterka, którą po finale 5. sezonu wszyscy chyba uznaliśmy za martwą, może jednak powrócić. Aktorka, która ją gra, pojawiła się na planie, wywołując burzę spekulacji. Uwaga na spoilery!
Po tym jak Ellaria Sand złożyła na ustach księżniczki Myrcelli pocałunek śmierci, wydawało się, że to już koniec. Nell Tiger Free (ach, to nazwisko!), która gra Myrcellę, zrobiła sobie zdjęcie z Isaakiem H. Wrightem (Bran Stark) i Deanem-Charlesem Chapmanem (Tommen) na planie 6. sezonu "Gry tron" w Belfaście. Fotka pojawiła się na Twitterze Isaaca i oczywiście od razu wywołała burzę w mediach i wśród fanów.
my besties @Dean_C_Chapman @nelltigerfree (aren"t they so cute?) pic.twitter.com/TNRX2kvMCq
— Isaac.H.Wright (@IsaacBranFlakes) lipiec 13, 2015
Trudno powiedzieć, czy jest czym się ekscytować, w końcu Nell mogła pojawić się tylko po to, aby za chwilę zniknąć. Po tym jak na przykład zagra zwłoki Myrcelli, dokładnie tak jak Charles Dance zagrał w poprzednim sezonie zwłoki Tywina.
Ale jest też inna teoria. Otóż znów – tak naprawdę nie widzieliśmy sceny śmierci Myrcelli, widzieliśmy tylko jak księżniczka krztusiła się własną krwią. A obok niej był Trystane, który nosi ze sobą antidotum na takie okazje. Stąd też niektórzy już wierzą, że córka Cersei i Jaimego jednak przeżyje i jeszcze im wszystkim pokaże.
Nie wiemy, jak będzie, wiadomo za to, że w Belfaście pojawił się Kit Harington. Kilka dni temu fani zauważyli go na lotnisku w stolicy Irlandii Północnej. To oczywiście nic jeszcze nie musi oznaczać, ale jeśli dodać do tego fakt, że aktor nie ściął włosów, wychodzi nam już prawie żywy Jon Snow.
Swoją drogą, też macie wrażenie, że szał na "Grę o tron" dopiero się zaczyna? Fakt, że skończył się materiał książkowy, wzmaga tylko spekulacje, których przecież i tak co roku było bardzo, bardzo dużo. Efekt jest taki, że choć serial HBO jest emitowany przez trzy miesiące, a potem mamy dziewięć miesięcy przerwy, sezon na "Grę o tron" nie kończy się nigdy. W zeszłym roku to szaleństwo jeszcze nie przybierało aż takich rozmiarów. Tego lata "Gra o tron" wyskakuje nawet z lodówki.