7 rzeczy, które uczyniły mój tydzień lepszym
Marta Wawrzyn
7 czerwca 2015, 19:45
Hity tygodnia mają wakacyjną przerwę, ale uznaliśmy, że nawet latem nie da się obejść bez żadnych podsumowań. Stąd też powrót do starego formatu, prowadzonego kiedyś przez drugą Martę. Oto 7 fajnych rzeczy z tego tygodnia serialowego.
Hity tygodnia mają wakacyjną przerwę, ale uznaliśmy, że nawet latem nie da się obejść bez żadnych podsumowań. Stąd też powrót do starego formatu, prowadzonego kiedyś przez drugą Martę. Oto 7 fajnych rzeczy z tego tygodnia serialowego.
1. Energetyczny babski duet z "Halt and Catch Fire". Powrót "Halt and Catch Fire" chwalił już Michał i ja też chwaliłam, nie będę więc się powtarzać. Serial wrócił odmieniony, jak gdyby nagle nabrał wiatru w żagle, a rewolucja związana z internetem, na której czele stoją Donna (Kerry Bishé) i Cameron (Mackenzie Davis), to coś niesamowitego. Takiej właśnie atmosfery i takiej lekkości brakowało w pierwszym sezonie. A jakby tego było, do Serialowej przyszła w tym tygodniu bardzo miła propozycja: "Chcecie zrobić wywiad z Mackenzie Davis?". No ba!
2. Ten pan z "Gry o tron". Nawet jeśli zdarzyło mi się narzekać na odcinek "Hardhome", nawet jeśli sama bitwa nie porwała mnie aż tak, to muszę przyznać jedno. Scena z Nocnym Królem na końcu miała moc. Kiedy uniósł ręce w górę, a wokół niego powstała cała armia, rzeczywiście zamarłam przed ekranem. "Gra o tron" może mieć słabsze momenty, ale potrafi je wynagrodzić. I potrafi być wielka.
3. Nagrody amerykańskich krytyków telewizyjnych. Nagrody amerykańskich krytyków mają to do siebie, że zasadniczo się z nimi zgadzam. W każdym razie dużo bardziej niż z werdyktami akademii przyznającej nagrody Emmy, której członkowie wyraźnie oglądają nie całe seriale, a podesłane im odcinki, i na tej podstawie podejmują swoje absurdalne decyzje. W tym tygodniu rozdano Critics' Choice Television Awards, a najważniejszą nagrodę – dla najlepszego serialu dramatycznego – zasłużenie zgarnęło "The Americans". Były nagrody dla Boba Odenkirka, Jonathana Banksa, Lorraine Toussaint, Amy Schumer, T.J. Millera – zdziwię się, jeśli ktokolwiek z nich dostanie Emmy, a naprawdę na to zasłużyli.
Nominacje do nagród TCA też są super – doceniono i finałową serię "Mad Men", i "The Americans", i "Jane the Virgin", i "Transparent". Trochę mnie dziwi powszechny zachwyt nad "Imperium" FOX-a – umierałam z nudów i zatykałam uszy przez cztery odcinki, zanim dałam sobie spokój z tym kiczem – ale i tak uważam, że nie ma trafniejszych nagród w tym światku niż te rozdawane przez krytyków.
4. Amy Schumer mówi, że może wszystko. Amy Schumer powiększyła w tym tygodniu swoją kolekcję nagród o tytuł Kobiety Roku brytyjskiego "Glamour". I wygłosiła 5-minutową, w której powiedziała kobietom, żeby czuły się dobrze w swojej skórze, bo ona tak właśnie się czuje. Jak zapewniła, mimo swojej wagi jest w stanie złapać faceta – w zasadzie padło tam inne słowo, ale ostatnio mi mówiliście, że mam być bardziej kulturalna, to jestem – w każdej chwili. Kiedy tylko chce. I każda kobieta może! Jeśli tylko chce.
5. T.J. Miller dziękuje za wyróżnienie, przeżuwając i mlaskając. T.J. Miller zasłużenie dostał nagrodę krytyków za występy w "Dolinie Krzemowej", a jego podziękowanie wyglądało tak.
6. Wieść o powrocie "Les Revenants". Ostatnio oglądaliśmy drugą już próbę zrobienia przez Amerykanów serialu o ludziach, którzy nagle powrócili do świata żywych – i oczywiście okazała się ona jeszcze bardziej nieudana niż pierwsza. Dobrze, że tej jesieni wraca wreszcie – po prawie trzech latach przerwy! – francuski oryginał. Ta produkcja ma wszystko to, co Amerykanom nie wyszło: klimat, suspens, emocje, bohaterów z krwi i kości. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio tak bardzo mnie ucieszył zwykły teaser.
7. Ten uścisk na koniec "Community". Przyszłość "Community" niby nadal nie jest rozstrzygnięta – Yahoo ogłosiło, że trwają dyskusje, Dan Harmon mówił o filmie, który zostałby pokazany przez Yahoo Screen, Joel McHale też sugerował #andamovie. To prawdopodobnie byłoby lepsze rozwiązanie niż kolejny sezon, z którego wiele nie zapamiętamy. A tymczasem cieszmy się, że finał – miejmy nadzieję, całego serialu – naprawdę się udał. Był cudowną mieszanką popaprania, metahumoru i sentymentalizmu, w której wszyściuteńko zagrało tak jak powinno. Widać było, jak dobrze czują się ze sobą ci ludzie. A kiedy ściskali się na koniec, zaś Jeff uświadamiał sobie, jak będzie mu wszystkich brakowało, oczy rzeczywiście mogły się widzom lekko spocić.