"Hannibal" (3×01): Obserwujesz czy uczestniczysz?
Michał Kolanko
6 czerwca 2015, 19:07
"Hannibal" powraca z nowym sezonem. I jeśli poziom całości będzie taki jak pierwszego odcinka, to być może trzeci sezon okaże się najlepszy ze wszystkich. Spoilery!
"Hannibal" powraca z nowym sezonem. I jeśli poziom całości będzie taki jak pierwszego odcinka, to być może trzeci sezon okaże się najlepszy ze wszystkich. Spoilery!
Już ostatnia scena finału 2. sezonu – Hannibal (Mads Mikkelsen) w samolocie z dr Bedelią Du Maurier (Gillian Anderson) – zwiastowała, że nadchodzi coś zupełnie nowego. Pierwszy odcinek nowego sezonu poświęcony jest w całości tej właśnie bardzo nietypowej parze. Bedelia jest zafascynowana Hannibalem w trudny do jednoznacznego określenia sposób. Ta gra między nimi sprawia, że cały serial został zdefiniowany przez przez Bryana Fullera na nowo.
Było to śmiałe posunięcie, ale z Fullerem na pokładzie nie powinniśmy być nim zaskoczeni. Dr Lecter nie tylko przeniósł się do Florencji (i na chwilę do Paryża, by ukraść czyjąś tożsamość), ale jego relacja z Bedelią sprawia, że spoglądamy na niego inaczej. Nadal jest mordercą, co udowadnia na każdym kroki – zwłaszcza w finale odcinka. Dr Du Marier dopełnia go w specyficzny sposób. Jednocześnie uczestniczy w jego grze oraz obserwuje ją z mieszanką strachu i fascynacji. "Obserwacja czy uczestniczenie?" – pyta Hannibal, gdy na oczach swojej towarzyszki podróży zabija kolejną ofiarę. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na jego pytanie.
Nie jest zaskoczeniem to, że akcja przenosi się w całości do Europy. Pewnym zaskoczeniem może być to, jak bardzo zmarginalizowani są wszyscy "amerykańscy" bohaterowie. Will nie przybywa do Włoch, by w hollywoodzkim stylu rozpocząć polowanie na Hannibala. Wręcz przeciwnie, jest tylko wspomniany i to we flashbacku, który sam w sobie też jest nietypowy. Wracamy do sytuacji, w której Hannibal podał Ablowi Gideonowi (Eddie Izzard) kawałki własnego ciała na kolację. Dyskusja z nim – między innymi o samotności – to kolejny sposób, by lepiej pokazać motywacje Hannibala, które do tej pory były nie tylko nieprzejrzyste, co raczej schodziły na drugi plan. W pierwszych dwóch sezonach bardziej dowiadywaliśmy się, do czego zdolny jest Hannibal, ale widzowie mieli mniej możliwości zastanowienia się, dlaczego to robi. Teraz być może będzie inaczej.
Łatwiej będzie nam poszukiwać odpowiedzi na to pytanie dzięki dr Du Marier, która podróżując z Hannibalem jest w stanie wyciągnąć na powierzchnię jego motywacje i pragnienia. Jednocześnie – co jest naturalne – dowiadujemy się o niej samej dużo więcej. Także o jej przeszłości. Bedelia prowadzi też grę na innym poziomie. Dlaczego na przykład przesiaduje na dworcu kolejowym, tak by została zauważona przez kamery CCTV? Kto ją obserwuje? Jaki cel mają cykliczne zakupy w tym samym sklepie? To wszystko pytania, które w tym momencie pozostają bez jasnej odpowiedzi.
Jedno jest pewne, Hannibal i Bedelia są teraz centralnymi postaciami serialu. Na szczęście minęły już czasy, gdy "Hannibal" przypominał policyjny procedural, z kolejnymi sprawami tygodnia, które były coraz to mniej wiarygodne i realne (jeśli można użyć tego słowa w przypadku tej produkcji). Teraz jest to już tylko wspomnienie, chociaż nie ma wątpliwości, że morderstwo, które popełnił Hannibal, przyciągnie uwagę policji we Florencji – i nie tylko.
Pod względem formy wydawałoby się, że Fuller osiągnął już maksimum w poprzednich sezonach, ale nic bardziej mylnego! Florencja pokazana tu jest w wysmakowany i wystudiowany sposób, a każdy kadr ma czemuś służyć. Pod tym względem ten serial nie ma sobie równych, ale forma nie przytłacza tu treści. Ona – jak dla samego Hannibala – jest treścią i sygnałem dla widzów. Tak jak morderstwo i ułożenie ciała ofiary w ostatnich scenach odcinka czy też każda "uczta", którą Hannibal przygotowuje. Można albo zaakceptować ten sposób opowiadania historii, albo w całości go odrzucić. Nie ma tu w zasadzie trzeciej możliwości. I trzeci sezon jest w tej sferze jeszcze bardziej wyrazisty.
Dla fanów "Hannibala" powrót serialu to bardzo dobra wiadomość. Fuller z sukcesem rozbudowuje i tak udaną formułę. Dla tych, którzy jeszcze jego serialu nie widzieli, trzeci sezon to interesujący punkt startowy i być może ostatnia okazja, by przekonać się, jak bardzo fascynująca może być próba opowiedzenia jeszcze raz historii, która była uznawana za opowiedzianą już raz w mistrzowski sposób.